facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 04 lis, 2015
- 2 komentarze
Susza przyczyną powodzi?

Susza przyczyną powodzi?

Zdjęcie: file:///C:/Users/CYSY/Desktop/xpolska-susza.jpg.pagespeed.ic.BOSYJKie2j.webp

2015 rok minie nam z pewnością pod znakiem suszy. Jej pierwsze symptomy, uwidoczniły się już w 2014 roku, szczególnie w części północno-wschodniej kraju. Jednak to była dopiero zapowiedź ciężkiej suszy, która wystąpiła w tym roku. Wydawało się, że po mokrym tygodniu w połowie października, susza zacznie definitywnie odpuszczać. Niestety, wyże ponownie usadowiły się na dobre w tzw. pasie suszy, który ciągnie się m.in. przez Dolny Śląsk. Rzeki, mają nadal bardzo niskie stany wód, a setki strumyków, rowów, oczek wodnych są bez kropli wody.

Najnowsze prognozy długoterminowe, obecnie pokazują mokrą zimę, z opadami, przekraczającymi praktycznie w każdym miesiącu, normę wieloletnią. Tyle, że te same modele, prognozowały jeszcze w lipcu, zdecydowanie bardziej mokry wrzesień i październik. Niestety, wrzesień był tylko miejscami mokry, głównie na północy Polski. Reszta kraju, zakończyła go deficytem opadowym. W październiku, poza wspomnianym tygodniem, także duża część kraju nie otrzymała należnej porcji opadów. Wyjątkiem był pas w Polsce południowo-wschodniej, gdzie przyblokowany przez wyże, wydajny opadowo front, przyniósł naprawdę solidne deszcze.

Moja teoria jest taka, że im dłużej narasta deficyt opadowy, tym większe jest prawdopodobieństwo powodzi. Ta teoria nie wzięła się z kosmosu, a jedynie na podstawie własnych obserwacji. Dla przykładu, przypomnę rok 2006, w którym mieliśmy bardzo suchą wiosnę i początek lata. Lipiec bił rekordy temperatury i braku opadów. Mieliśmy przerwy w dostawach prądu, rzeki wysychały, a na kilku wodowskazach notowano poziom poniżej wieloletniego minimum. Pod koniec lipca, susza osiągnęła swoje apogeum.

Wraz z rozpoczęciem się sierpnia, dosłownie lunęło hektolitrami deszczu. Już w pierwszym tygodniu sierpnia, przekroczona została wieloletnia norma opadów. Największe ilości wody przez cały miesiąc spadły na Dolny Śląsk, okolice Kołobrzegu, Mazury, Podlasie, wschodnie Mazowsze i północny wschód Lubelszczyzny, gdzie odnotowano ponad 200 mm deszczu, a lokalnie nawet do 300 mm. Wrocław pobił rekord opadów w historii pomiarów dla miesiąca sierpnia. Wówczas odnotowano aż 229 mm deszczu za cały miesiąc. Poprzedni rekord wynosił 224 mm i został odnotowany w 1970 roku.
Największe natężenie opadów wyniosło 171 mm deszczu, w zaledwie 5 dniu. Wiele rzek przekroczyło stany alarmowe i doszło do powodzi, największej od 9 lat, czyli od czasu tzw. powodzi stulecia w 1997 roku.

Przyglądając się warunkom hydrologicznym w 1997 roku, można zauważyć, że wiosna i początek lata, także były suche i dawały podwaliny do obawy przed suszą. W latach 90-tych, mieliśmy sporo okresów z niedoborami opadów i można ostrożnie stwierdzić, że w lipcu 1997 roku, nastąpiło kumulacyjne wyrównanie niedoboru hydrologicznego w ciągu zaledwie kilku dni. Podobne wnioski, można wyciągnąć z 2010 roku, kiedy to gigantyczna powódź, przetoczyła się przez Wisłę i nieco mniejsza niż w 1997 roku przez Odrę. Rok 2009 był generalnie bardzo suchy w drugiej połowie, suchy również był rok 2008. W maju 2010 roku, nastąpiło ‘hurtowe’ wyrównanie niedoborów opadowych.

To tylko wybrane przykłady, które jakby „nakazują” i „mówią” nam, że nie wolno uśpić naszej czujności przed żywiołem, który w obecnych, skrajnie suchych warunkach, wydaje się irracjonalny i niemożliwy. Przejście z suszy do powodzi może nastąpić bardzo szybko. Wystarczy 4-5 dni zalegania frontów niżu genueńskiego i możemy przekonać się, jak pogoda jest nieprzewidywalna.
Najmniej pocieszające jest to, że już kilka razy, zarówno naukowcy, jak i meteorolodzy, ostrzegali nas, że największa powódź jeszcze przed nami. Aż trudno uwierzyć, że Odra czy Wisłą, mogą osiągnąć jeszcze wyższe stany, niż te, które widzieliśmy w 1997 i 2010 roku. Po drodze, kilka razy nam się „upiekło”, np. w 2002 roku i 2014 roku, kiedy to fronty niżów genueńskich, przesunęły się w inne rejony i tym samym, oddaliły od nas groźbę powodzi. Ale wszystko da czasu. Obecna susza, może być „przyczyną” ogromnej powodzi, której skala i wielkość, przekroczy nasze wyobrażenia.

W przyrodzie wszystko dąży do równowagi. Jeżeli gdzieś jest za sucho, w innym miejscu, nadmiernie pada i na odwrót. Według mnie, im dłużej obecna susza będzie kontynuowana, tym bardziej będzie narastało ryzyko wystąpienia olbrzymiej powodzi. Jest też w tym wszystkim światełko w tunelu. Patrząc na wielką suszę w 2003 roku i mając na uwadze powyższą teorię, można dojść do wniosku, że nie zawsze się ona sprawdza. W 2003 roku, susza zaczęła łagodnieć dopiero w miesiącach jesienno-zimowych, aby w 2004 roku ustąpić zupełnie. Proces ten odbywał się stopniowo i systematycznie. Wielka powódź nie wystąpiła. Oby i tym razem ten scenariusz się ziścił.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • karolm //04 lis 2015

    Oby okres suszy się zakończył bo to naprawdę duży problem i to nie tylko dla rolników. A jak tam prognozy na listopad i grudzień? Są jakieś nowe informacje? 🙂

    • Admin //05 lis 2015

      “Oby okres suszy się zakończył bo to naprawdę duży problem i to nie tylko dla rolników.” – zgadza się. W tym roku rolnicy, leśnicy i grzybiarze, mają jej serdecznie dosyć. Ostatecznie, konsumenci również odczują jej skutki, chociażby poprzez wzrost cen.
      Jeżeli chodzi o pogodę w listopadzie, jak na razie zimy nie widać. 😉 Do grudnia jeszcze daleko, ale pierwsze prognozy, przynajmniej na początkowe dni pierwszego, zimowego miesiąca, także zimy nie widzą. Pozdrawiam. ;))