facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 02 wrz, 2019
- 2 komentarze
Grzyby jako “ubogi, leśny lud”. Wywiad z Piotrem Wróblewskim.

Grzyby jako “ubogi leśny lud”. Wywiad z Piotrem Wróblewskim.

Chociaż szczodrobliwa ręka natury rozsiała po świecie prawdziwe cuda, są serca ludzkie, które nigdy nie biją przyśpieszonym rytmem szczerego zachwytu, serca egoistów, skąpców i lichwiarzy! Choć ponad ziemią rozpina się sklepienie błękitu rozświetlone złotem słońca, które jasnością i ciepłem opływa soczystą zieleń puszczy – są tutaj istoty kryjące się w zatęchły mrok: egoiści, skąpcy i lichwiarze leśni – grzyby.

Tylko że serca ludzkie stygną wbrew naturze, grzyby zaś są posłuszne swemu przeznaczeniu. Przyroda bowiem była dla nich macochą. Ciała ich zbudowała z niedbałym prymitywizmem, skąpiąc im chlorofilu, tego cudownego barwnika, który umożliwia innym roślinom przyswajanie przy świetle dnia dwutlenku węgla z powietrza.

Ciężki to los – życie na cudzym garnuszku! Grzyb bowiem przy braku chlorofilu może być śmieciarzem, żebrakiem lub mordercą.

Na dnie lasu gromadzą się martwe szczątki roślinne i zwierzęce. Tu właśnie rozciąga się królestwo grzybów. W łagodnym półcieniu i ciepłej wilgoci ssą one wszystko, co ma jeszcze jakąś wartość odżywczą. Kiedy byt zależy od nagromadzonych zapasów, hasłem staje się zachłanność. Trzeba uniezależnić się od przypadku, objąć jak najwięcej, sięgnąć jak najdalej, szukać, szperać, zabiegać!

Ciało grzyba jest wymownym wyrazem tych dążeń. Ma ono postać cienkich niteczek, rozgałęziających się i splątanych w mniej lub bardziej gęstą sieć. Możliwie największa powierzchnia, chłonna, przy możliwie najmniejszej masie – ideał chciwca – tak właśnie wygląda grzybnia. Dopiero gdy teraźniejszość oprze się na trwałych podstawach czas działać dla przyszłości gatunku. Z szeroko rozpostartej sieci grzybni tu i ówdzie wyrasta na trzonkowatej podstawce owocnia grzyba”…

Mimo drobnych wymiarów nie wolno lekceważyć tłumu! Drzemie w nim moc. Masa tworzy lub niszczy większe działa niż Wielkość. Te karły, wraz z niezliczoną armią niedostrzegalnych gołym okiem mikroorganizmów roślinnych i zwierzęcych, budują przyszłość dla olbrzymów. Przerabiają one i rozkładają ściółkę obracając ją w pulchną i żyzną próchnicę. Tu – na dnie lasu – mieści się najbardziej wydajne żywe laboratorium. Tu jest punkt zwrotny odwiecznego cyklu krążenia materii i tu wreszcie tkwi tajemnica nieśmiertelności”.

WITOLD KOEHLER „Przymierze z lasem”

Darz Grzyb w meteorologicznej jesieni 2019! Najważniejsze w trakcie całego roku tygodnie dla grzybiarzy nadchodzą! Wyruszymy na leśne łowy z nożami i koszykami, aby napełnić je „ubogim, leśnym ludem”. Wśród tysięcy grzybiarzy buszujących po Internecie i wyszukujących informacji o stanie zagrzybienia lasów, są tacy grzybiarze, którzy szczególnie się wyróżniają. Wiedzą, doświadczeniem, pięknymi zdjęciami, czy też poczuciem humoru! Są też tacy, którym można przypisać wszystkie wymienione atuty.

Grzybiarze, którzy żyją lasem przez cały rok. Czerpią niezwykłą radość z przebywania w lesie, nawet jak przysłowiowy „psiak” nie chce rosnąć! O grzybach myślą całą dobę, czego dowodem są np. tatuaże z grzybową symboliką! Powiedzenie: „Ty grzybie” przyjmują jako komplement. ;))

Do takich grzybiarzy z pewnością zalicza się Piotr Wróblewski – człowiek – dusza towarzystwa grzybowego w grupach grzybowych na Facebooku, ale nie tylko. Razem z Piotrem postanowiliśmy nakręcić Grzybową Brać na las jak mało kto! Mam nadzieję, że po lekturze tego wywiadu będziecie już w lesie! ;))

Darz Grzyb Piotrze! Niezmiernie mi miło, że zgodziłeś się na wywiad. Dziękuję! Zanim zadam Ci kilka pytań, przyznaję, że już dosyć dawno temu stwierdziłem – oglądając Twoje wspaniałe zdjęcia i czytając ich opisy, że gdybyśmy mieli jeszcze stare dowody osobiste, w których było wpisane, jaki zawód wykonujemy, Tobie śmiało by można do niego wpisać zawód „Grzybiarz”. ;)) Uwielbiasz las i kochasz grzyby! Jak ta miłość się zaczęła?

Dzień dobry wszystkim i Tobie Pawle. Na początek chciałbym wtrącić swoje trzy grosze odnośnie pozdrowienia ,,Darz Grzyb”. Mnie ono się nie podoba, choć o gustach się nie dyskutuję to muszę, bo się uduszę. Wyżej wspomniane trąci brakiem logiki i według mnie jest niepoprawne, ponieważ grzyb może darzyć czerwiem na przykład, a to las nas obdarowuje, bór, zagajnik, wykus, łęg.

Jak dla mnie, próba przysposobienia, przemianowanego przez kogoś pozdrowienia myśliwych, komuś nie pykła. Ale do sedna, oj tak, uwielbiam las i grzyby i szczerze powiem, że nie wiem kiedy ,,lubienie” zbierania grzybów przekształciło się w pasję, chęć poznawania, potrzebę zatrzymania w kadrze, podzielenia się z innymi pięknem lasu i grzybów. Pewnie to stopniowy i nie kończący się proces.

Mieszkasz we Włocławku i to właśnie wokół tego miasta najczęściej odwiedzasz lasy. Przybliż bliżej proszę Twoje grzybowe tereny łowieckie. Jakie dominują tam lasy i gatunki grzybów, które zbierasz? Czy są to wyłącznie lasy gospodarcze, czy mamy tam też rezerwaty lub inne osobliwości przyrodnicze?

Zanim zacząłem być dociekliwy w wyszukiwaniu nowych ,,miejscówek”, byłem prawie pewien, że lasy otaczające Włocławek, to tylko gospodarcza sosna i brzoza, gdzie podczas wysypu można było napełnić kosze podgrzybkami brunatnymi zwanymi tutaj ,,czarnymi łepkami” i koźlarzami pomarańczowo-żółtymi, tzw. ,,krawcami”

z małymi wyjątkami skrawków lasów dębowych, w których oprócz podgrzybków złotawych nic innego nie rośnie. Teraz już wiem, że w mojej okolicy są dwa rezerwaty ze starami bukami i dębami, w których znajduję piękne ,,niejadalniaki” i zaspokajam swój głód duchowy.

Jak Twoi najbliżsi i znajomi zapatrują się na „przewlekły” stan Twojego zagrzybienia? Podzielają to wspaniałe hobby, uczą się, a może wspólnie czasami chodzicie na grzyby, czy też patrzą na Ciebie przez pryzmat „ mykologicznej ciekawostki socjologicznej”? ;))

Domownicy wiedzą, że będąc w lesie jestem w fazie ładowania akumulatorów witalnych a to daje gwarancję prawidłowego funkcjonowania mojego organizmu podczas wykonywania swoich domowych, jak również służbowych obowiązków. Jak tylko jest sposobność, zabieram kogoś z domowników do lasu.

Co te grzyby, które zostały określone przez wybitnego leśnika Witolda Koehlera jako „ubogi, leśny lud” w sobie mają, że tak je ubóstwiamy? W wielu publikacjach, atlasach, opracowaniach napisano, że grzyby mają małą wartość odżywczą, chociaż ostatnio, pogląd ten się zmienia na korzyść dla grzybów.

A mimo to, skoro świt, biegniemy do lasu jak „Struś „Pędziwiatr” (bip, bip!), żeby pozyskać przedstawicieli tego „ubogiego, grzybowego ludu”? W czym według Ciebie tkwi tajemnica „marketingowa” grzybów?

Patrzę na grzyby w trzech aspektach, a mianowicie: Po pierwsze – są wspaniałymi modelami ze względu na piękno, a co najważniejsze, nie wiercą się podczas sesji, po drugie – jest ich tysiące do ,,odhaczenia”, więc szansa na nudę nie wchodzi w grę i po trzecie, zaspokajają moją potrzebę przewodnika stada w przynoszeniu z lasu strawy, chyba każdy facet tak ma.

Jakie najchętniej zbierasz gatunki grzybów? Czy rozszerzasz swój asortyment grzybowy i eksperymentujesz z nowymi gatunkami, czy raczej jesteś konserwatystą i stawiasz na bazę, na której ukształtowałeś się jako grzybiarz?

Okoliczne lasy nie dają możliwości wyboru co do gatunku, albo zbierasz to co jest albo wracasz z pustym koszem i oczywiście eksperymentuję jak większość grzybniętych. Poznawanie nowych smaków i kulinarne wariacje to dodatkowa frajda tej pasji.

Piotrze – robisz wybitne zdjęcia! Sprzęt to jedno, a serce to drugie. Na Twoich fotkach widać moc leśnych grzybów! Wkładasz mnóstwo serca, aby pokazać przepiękny, leśny lud władający runem. Jakim aparatem pstrykasz kapelusze i czy uchylisz rąbek tajemnicy nieprzeciętności Twoich zdjęć?

Wybitne zdjęcia? O nie, fotki są ładne a kadry są odzwierciedleniem tego co widzę w lesie. Fotografuję Nikonem, jednak zdjęcia robi się obiektywem i tu ciekawostka, bo od roku używam starych, manualnych obiektywów wyprodukowanych w ZSRR i NRD. To one dały mi możliwość pokazania grzybów w sposób, w jaki ja na nie patrzę.

Przyozdobiłeś sobie ciało kilkoma tatuażami, czyli lubisz tę formę wyrazu artystycznego. Oczywiście nie mogło zabraknąć w nich grzybów. Można zatem stwierdzić, że grzybami żyjesz przez całą dobę, a zarodniki masz we krwi. ;)) Czy tatuażysta nie był zaskoczony motywem grzyba, który kazałeś mu zrobić? A może sam jest grzybiarzem? ;))

O nie, nie żyję grzybami całą dobę (nie da się, może na emeryturze). Tatuaże traktuję jak odzienie wierzchnie, takie ulubione, które nawet po latach się nie nudzi. Wiedziałem, że Adam z Maddog Tatoo lubi inne projekty i ucieszył się, jak przyszedłem z pomysłem przeniesienia grzybów z moich fotek na skórę. Jak dla mnie – wyszło rewelacyjnie.

Co roku ma miejsce dyskusja o wyższości wykręcania grzybów nad wycinaniem (lub na odwrót), chociaż oba sposoby są prawidłowe, pod warunkiem przestrzegania pewnych reguł (po wykręceniu grzyba, należy zakryć otwór ściółką, liśćmi, itp., natomiast wycinać możemy tylko te gatunki, które znamy doskonale i wiemy, że się nie pomylimy – podstawa trzonu jest dość często bardzo ważną cechą rozpoznawczą danego gatunku).

Wykręcasz, czy wycinasz grzyby? A może jesteś grzybiarzem „mieszanym”, czyli raz wycinasz, innym razem wykręcasz? Czy masz swój pogląd na dwie szkoły w zakresie pozyskiwania grzybów?

Ja wykręcam wszystkie owocniki i tego uczę najbliższych, pokazując różnicę w budowie trzonów, strukturze i fakturze wyżej wspomnianych. Jestem zdania, że to dobry sposób by zmarginalizować pomyłki.

Niektórzy grzybiarze wykręcają grzyby, inni je wycinają, ale wszyscy chętnie je wcinają. Jakie masz ulubione potrawy z grzybów i co szczególnie mógłbyś polecić innym „fanatykom” płodów runa leśnego?

Dla mnie najsmaczniejszą potrawą z grzybów to danie z makaronem, a co najważniejsze, przygotowuje się je bardzo szybko, a zapach grzybowy unoszący się po domu, po każdym moim powrocie z lasu, rozwala zmysły nie tylko domowników, ale i zazdrosnym sąsiadom.

Miks grzybowy po oczyszczeniu wrzucam na patelnię, na której wcześniej wylądowała odrobina masła i cebula, dodaję przyprawy i delikatnie podlewam śmietaną 30%. Duszę pod przykryciem, w tym samym czasie gotuję makaron, najlepiej grube wstążki, odcedzam i dorzucam do grzybów. Czekam pięć minut, jak makaron przejdzie kwintesencją grzybową i wykładam na talerz oraz posypuję parmezanem. Niebo w gębie.

Przed nami najważniejsze tygodnie dla grzybiarzy. Nękające nas od kilku lat susze, często znacznie ograniczają pojaw „ubogiego, leśnego ludu”. Myślami wracamy do legendarnego wysypu z 2017 roku, chociaż w zeszłym roku były województwa, gdzie z grzybami było całkiem przyzwoicie. Jak było u Ciebie w 2017 i 2018 roku? Myślę, że były to dość znacznie różniące się od siebie sezony.

Szczerze powiem, że różnica była odczuwalna tylko dla mojej rodziny i znajomych. W 2017 roku dostali trzy razy więcej grzybów ode mnie, niż w roku 2018. Patrząc z perspektywy czasu, im uboższy w opady rok, tym więcej nowych terenów poznaję, czyli nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło.

Często pytam moich rozmówców o prognozy dotyczące nadchodzącego sezonu. Wiem, że to wróżenie z fusów, ale jak myślisz – czy w tym sezonie zagrzybimy się po uszy, czy sezon będzie słaby?

TYLE SZCZĘŚCIA W LESIE!!! ;))

 

Oczywiście nie wiem – im więcej grzybów, tym mniej fotek, więc dla mnie bez różnicy. Coś za coś.

Na koniec bardzo Cię proszę, abyś opisał swoje trzy, najbardziej niesamowite grzybobrania w życiu. Jednocześnie bardzo dziękuję za wspaniały wywiad, życzę mnóstwo zdrowia Tobie i Twoim najbliższym, wybitnych grzybobrań oraz świetnych zdjęć! Do zobaczenia w lesie! DARZ, ups… Niech GRZYB będzie z Tobą i Grzybiarzami! ;))

Na pierwszym miejscu oczywiście to z dzieciństwa, nie wiem dokładnie ile miałem lat, ale to była wyprawa całodniowa, z wujkami i ciotkami, cały bagażnik podgrzybków i olszówek. Oprócz zdechłego zaskrońca nie było tam nic szczególnego, choć jest pierwsze, które pamiętam i może dlatego wyjątkowe.

Właśnie we wcześniej wspomnianym 2017 roku, kolega zabrał mnie na pewną górkę na której rosły stare samosiejki brzozy. Nie podejrzewałem, że kiedykolwiek dane mi będzie zobaczyć na oczy pełen koszyk kurek, a tu nie dosyć, że widziałem, to jeszcze sam je zbierałem. Myślałem, ze pęknę z dumy wchodząc do domu z takim łupem.

Na koniec, pierwszy, daleki wyjazd w celach poznawczych. Wspólnie z Pawłem Stasiowskim wybraliśmy się pod Babią Górę. Liczyłem dodatkowo na poznanie mojej mentorki – Dorotki, ale akurat nie było Jej w Lipnicy, niestety. Od razu, po wejściu do lasu byłem w szoku.

Na Kujawach susza, a tam kałuże, zapach wilgotnego lasu, wielkie, stare drzewa, zieleń, gleba – wszystko to dla mnie było nowością, chodziłem i łapałem komary w otwartą paszczę ze zdziwienia. Egzotyczne jak dla mnie grzyby, które mogłem dotknąć, pomacać, powąchać, no full wypas. Jeśli dotrwaliście do końca, życzę Wam z całego serca, niech lasy, w których stanie Wasza stopa, da Wam to, po co tam poszliście. Pozdrawiam.

Wszystkie zdjęcia w tym wywiadzie pochodzą z kolekcji fotograficznej Piotra, za które admin tysiąckrotnie dziękuje! ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • krzysiek z lasu //03 wrz 2019

    Witam
    Piotrze – fajnie że są tacy ludzie jak Ty i Tobie (nam) podobni.
    Choć często jestem w lesie sam, to dzięki takim ludziom jak Wy nie czuję się osamotniony w swojej leśno – grzybowej pasji ;-))
    P.S.
    Gratuluję leśnej lewitacji uwiecznionej na jednym ze zdjęć, tego jeszcze nie opanowałem ;-))
    Super zdjęcia !!!
    Pozdrawiam

    • Paweł Lenart //06 wrz 2019

      Dzięki wielkie Krzysiek. O tak. Piotr to nasz człowiek i grzybiarz z krwi i kości. Leśna “lewitacja” Piotra to jedno z najlepszych zdjęć oddających stan ciała i ducha człowieka lasu. Pozdrawiam serdecznie. 😉