facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 10 paź, 2016
- brak komentarzy
Wyroby z grzybów. Artystyczne połączenie piękna i finezji.

Wyroby z grzybów.

Artystyczne połączenie piękna i finezji.

Wyroby z grzybów? Pewnie masz na myśli marynaty, susz, kiszonki, sosy i wszelkie inne smakowitości ze skarbów runa leśnego, które powodują szaleństwo naszych kubków smakowych. Nie tym razem. Niniejszy materiał otrzymałem od Maćka (Tazoka), który nieprawdopodobnie mnie zaskoczył i przewartościował moje dotychczasowe spojrzenie na grzyby nadrzewne. Są ludzie, którzy – dzięki swoim unikatowym pomysłom – wnieśli artystyczną świeżość na szeroko rozumianą pasję grzybobrania.

Jednym z nich jest rumuński rzemieślnik, łączący piękno, finezję i artystyczny majstersztyk pod kapeluszami z hub. Na zdjęciach widać, jak niezwykłe rzeczy wykonuje on z grzybów. Nie znałem do tej pory tej SZTUKI, której efektem jest najwyższej jakości produkt, zrobiony z precyzją i najwyższym kunsztem. Dziękując w szczególny sposób Tazokowi i Sznupokowi, zapraszam do tej niezwykłej lektury. ;))

Rumunia. Zapomniana wioska w górach Apuseni, tam mieszka rzemieślnik zajmujący się wytwarzaniem absolutnie unikatowych i jedynych w swoim rodzaju produktów. Potrafi zrobić kapelusz, damską torebkę, etui na okulary czy elegancki męski krawat. Tajemnicą nie jest to jak wygląda kapelusz, ale z jakiego materiału jest on zrobiony. Wszystko stworzone jest z… tak, tak, z grzybów.

Hubiak pospolity bo z niego powstaje ten niezwykły materiał – był używany przez naszych dziadków do składania ognia (flint (hubka) i krzesiwo), do wchłaniania krwi lub jak w Karpatach Wschodnich do wytwarzania odzieży. Do niedawna w górach Rumunii zarówno w górach Apuseni, Maramuresz czy Bukowinie mieszkało kilkadziesiąt osób trudniących się tym unikalnym i zamierającym zajęciem. Teraz kiedy są już staruszkami – Mate Karoly został jednym z ostatnich na świecie wirtuozów w tej dziedzinie.

Zajęło mi to 40 lat, aby nauczyć się tej działalności, mówił nam pan Mate. “Nauczyłem się od rodziców, dziadków i wujków. To zajęcie dla którego trzeba talentu, umiejętności, cierpliwości. Musiałem nauczyć się zarówno zbierania grzybów, ich przetwarzania, a następnie samemu szukać klientów”. To rodzinny biznes, pomagają mu żona i synowie, wyuczył również kilku pojętnych uczniów ze swojej rodziny, mieszkającej na Węgrzech, nad Balatonem – skąd dowiedzieliśmy o tym fascynującym człowieku.

Na Węgry Mate dostarcza gotowy surowiec, ale dotarliśmy do niemal wszystkich tajników od poszukiwania grzybów przez sekrety przetwarzania i rzemiosła – aż do finalnego produktu. Opowiada podczas swojej pracy: „Będąc jeszcze nastolatkiem, pojechałem z moim ojcem w rumuńskie góry i pastwiska próbując pierwszy raz znaleźć grzyba rosnącego na drzewach, a nazywanego w Rumunii (fonetycznie) „jaska”. Będąc na tyle daleko, od domu, że przyszło nam spać w lesie, znalazłem pierwszy raz wystarczająco duży owocnik by można go było wykorzystać jako materiał do produkcji.

Grzyby te znajduje się na drzewach bukowych na wysokości od 700 – 1400 m n.p.m. Na Węgrzech, na przykład, grzyb ten nie występuje, bo nie ma tak wysokich gór n.p.m i nie ma tam wysokogórskich pastwisk jak w Górach Apuseni czy Petrosel. Gdy idziemy zbierać huby – nasze codzienne marsze to od 20 do 30 – 40 km, bo odległości od jednego drzewa do drugiego, na którym grzyby „jaska” występują to 4-5 km. Nie jest łatwo znaleźć grzyby. Trzeba doskonale wiedzieć w jakim środowisku szukać. Najlepiej udać się do zbiorów jesienią, wtedy okazy są największe, ponadto, jest mniej jesiennych liści opadłych z drzew i o wiele lepiej jest je wypatrzeć wysoko w koronach drzew.

Drzewa, na których dobrze rosną hubiaki są najczęściej na wysokogórskich pastwiskach, a nie w głębokim lesie, ponieważ słońce nadaje i kolor i trwałość delikatnej skórce grzybów. Niestety są coraz rzadsze i coraz mniejsze. Myślę, że w ciągu około 20 lat, moje zajęcie zniknie, ponieważ nie znajdziemy materiału. Rocznie, ładnych dużych okazów znajduję tylko 10-20 sztuk bardzo dobrej jakości zaś małych, z których mogę zrobić tylko niewielkie przedmioty – znajdujemy 100-200 sztuk.”

Żeby udało się zrobić czapkę z grzybów  potrzeba naprawdę wiele pracy i umiejętności. Po zerwaniu owocnika, umieszcza się grzyba w kocu, dodatkowo szczelnie owiniętego w nylonową folię aby przez ponad 3 tygodnie “zagotować” czy lepiej powiedzieć „zaparzyć” owocnik. Po 3 tygodniach, resztki drewna wytrzepuje się z wnętrza grzyba uderzając delikatnie drewnianą packą, potem po umyciu pozostawia się do wyschnięcia.

Można go przechowywać w nieskończoność – nie ma daty ważności, o ile będzie dokładnie wysuszony. Trzeba pamiętać, żeby przechowywać je w przewiewnym i suchym miejscu. Hubiaka czyści się specjalnym sierpem, by odkryć rdzeń grzyba. Jak mówi Mate, najlepsze okazy – to takie gdzie kolor jest jednolity na całej powierzchni, ponieważ oznacza to, że wzrosła w tym samym czasie – wiosną, latem lub jesienią, i wycina z niego paski, kwadraty, płaszczyzny – im większa powierzchnia tym lepiej.

Po wyczyszczeniu roztłukuje się skórkę aby była bardziej miękka. A potem rozciąga znowu na specjalnych „krosnach” – trudno dobrać polskie słowo te krosna – nazywają się „jaskarulti”, próbowałem szukać w słownikach, ale jest to chyba jedno z nielicznych słów znanych tylko Mate i nam.  Przed rozciąganiem moczy się materiał w ciepłej wodzie przez około 4-5 godzin, aby zmiękczyć lub zostawia go w zimnej wodzie od wieczora do rana. Materiał idealny do naciągania nie może ani zbyt mokry, bo wtedy jest bardzo śliski i podatny na rozerwanie, ani zbyt suchy, bo wtedy się nie rozciągnie.

Skórka na zdjęciu powyżej ma około roku, jest idealna jeśli chodzi o grubość, kolor i wytrzymałość, przyozdabia się ją zwykle w perforowane – wyciskane za pomocą drewnianych lub metalowych pras – ozdobne liście. Prasy te odziedziczone po dziadkach wykonane są drewna dębowego. Drewniane prasy wyciskają motywy roślinne i zwierzęce (liście tulipana, szarotki, sarny, czterolistne koniczyny, liście dębu i żołędzie, psy, konie, niedźwiedzie, mamuty, ryby etc.) i wiele innych. Oprócz pamiątek po dziadkach są też prasy dziedziczone od rodziców i jego wuja. Są też współczesne prasy (stemple) – są one metalowe, skręcane śrubami. Metalowe można podgrzewać na ogniu, by nadać skórce pożądany kolor. Elementy dekoracyjne przykleja się do materiału za pomocą kleju kostnego smarując zwykłym patykiem. Ozdoby stanowią elementy roślinne, piórka, mchy i rosnące w ogródku u Mate – szarotki alpejskie.

Co można zrobić z hubiaka? Wręcz niewyobrażalną ilość przedmiotów – tylko wyobraźnia ogranicza możliwości. Produkty produkowane przez Máté Károly to kapelusze, czapki, krawaty, serwetki, torby, magnesy na lodówkę (słodkie myszy, kwiaty itp.) Na kilku zdjęciach są już gotowe produkty. Najtańsze są zabawki – myszki, potem krawaty – zobaczcie zarówno „stempel” do krawatów jak i gotowy produkt, potem czapeczki i kapelusze, najdroższe są torby. Najpiękniejszą z nich udało się Mate’ sprzedać za blisko 2 tys lei 1LEI=1PLN

Mate wysłał w swoim życiu wiele produktów do Kanady, Australii, Austrii, Węgier, Włoch, Niemiec, Francji. Myszka i torebka (nie ta najdroższa) znalazły kupców również w Polsce (ciekawe kogo?). Pan Máté Károly sprzedaje też materiał jako surowiec, gotową rozciągniętą skórkę cena ok 400 lei / m. kw. Cienkie paski, które pozostają z przetwarzania rozdaje pszczelarzom ponieważ dym z nich jest używany by uspokoić pszczoły podczas otwierania uli. Máté zaszczycił nas też demonstracją złożenia i zapalenia ognia z prawdziwego krzemienia i hubki.

Kawałki plastrów huby wykorzystywane są do wycierania okularów, monitorów i obiektywów aparatów i kamer. Testowałem jeden i bardzo dobrze się spisał, nowoczesne micro fibry – mogą się schować. Jakie plany ma pan Máté Károly ? Chciałby w przyszłości zrobić muzeum w swojej wsi. Pokazać tam głównie swój warsztat i miejsce gdzie dzisiaj pracują, sposób produkcji, wszystkie narzędzia i prowadzić pokazy dla zwiedzających.

Co powiedział nam na odchodnym? “Cokolwiek robisz, rób to z miłością i zaangażowaniem – bez tego trudno coś osiągnąć.” Dziękujemy Annie Negreu i jej towarzyszowi Florinowi za niezapomniane przeżycia, za fantastyczny „powrót do przeszłości” i zdjęcia. Pozdrawiamy Was Sznupok I Tazok.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.