Za nami kilka solidnych, mroźnych poranków listopada. Większość grzybiarzy zakończyła już sezon na ten rok. Jednak pogoda robi nam niezłego psikusa. Po wielu zimnych i pochmurnych dniach, przyszło spóźnione babie lato. Wyobraźnia zaczęła od razu działać. A może by tak pojechać tu? A może tam? W Bory Dolnośląskie lub do Gruszeczki? Albo za Kobylą Górę? Z jednej strony grudzień już na horyzoncie. Z drugiej strony chęć powłóczenia się jeszcze po późnojesiennym lesie. A co w ściółce piszczy obecnie? Czy w ogóle są jeszcze grzyby? Ano są. Nie wszędzie i nie wszystkie gatunki, ale grzybowy uparciuch, może jeszcze wrócić z lasu z całkiem niezłym rezultatem.
W miniony weekend nie pojechałem do lasu. Trzeba też kiedyś trochę pomieszkać i pozałatwiać nieco spraw. Za to niektórzy znajomi nie odpuścili i precyzyjnie zbadali sytuację grzybową. Jednym z nich był Krzysiek z lasu, który przeszukał bory sosnowe na podgrzybki. Uroczyście oznajmił: “Ostatnie przymrozki zatrzymały ten, co prawda niezbyt wielki, aczkolwiek zaskakujący listopadowy wysyp podgrzybka. To co wyrosło wcześniej i nie zostało zebrane, po rozmrożeniu jest raczej w kiepskiej formie, ale coś tam jeszcze na sos można nazbierać. ;)) Ja zebrałem dzisiaj 150 podgrzybków w ciągu 6-ciu godzin, (pół koszyka) i pewnie nazbierałbym dwa razy więcej, gdyby nie to, że nie tylko grzyby były dzisiaj moim celem. Celem była też delektacja, ekscytacja, i egzaltacja lasem”. ;)) Niektóre zdjęcia Krzyśka wzbogacają ten artykuł za co dzięki razy 100. ;))
Także inni, pozytywnie zakręceni “donosiciele”, informowali na portalach grzybowych o zebranych podgrzybkach. Warto się jednak zastanowić, czy to już wyłącznie posezonowa wyprzedaż i czy tylko podgrzybka? Otóż nie. Najpierw może w kwestii występowania grzybów. Na terenach górskich, ogólnie jest już po sezonie. Tam było bardziej i dłużej zimno i śnieżnie. Trzeba się skupić wyłącznie na nizinnym obszarze. Tutaj jeszcze się coś dzieje. Przede wszystkim są zielonki w Borach Dolnośląskich (dobra znajomość miejsc może dać obfity zbiór), oraz pojedyncze prawdziwki, podgrzybki, maślaki. Lasy bliżej Wrocławia to przede wszystkim podgrzybki. Inny znajomy mówił mi też o młodych maślakach i kaniach. Czyli robi się ciekawie. Pomijam “egzotykę” późnojesienną (uszki bzowe, płomiennice, itp.)
Teraz pozostaje najważniejsze pytanie – czy obecne kilka dni ciepła dadzą jeszcze grzybowy efekt? O dużym i masowym wysypie nie ma mowy, ale o mini wysypkach enklawowych (miejscówkowych), czemu nie? Najbliższy weekend będzie sprawdzeniem teorii o mini wysypkach i próbą oceny sytuacji w realu. Jeżeli faktycznie niektóre części lasu (te mniej zmarznięte) wydadzą na świat swoje mikoryzowe pociechy, to być może, jeszcze w grudniu, świeżą grzybiznę co to niektórzy skonsumują. ;)) Prosta filozofia grzybiarza mówi, że grzyby jesienne są we wrześniu i w październiku, a w listopadzie się kończą. Skoro w tym roku, sezon przesunął się o miesiąc to grzyby są w październiku i w listopadzie, a kończyć powinny się w grudniu. ;))