Zgodnie z prognozami pogody, koniec tego tygodnia, przyniósł nam niestabilną i niespokojną aurę, objawiającą się sporymi wahaniami ciśnienia, opadami różnego rodzaju i silnymi podmuchami wiatru. Jednak najciekawsze zjawiska, wystąpiły w południowych regionach kraju. Jak podają Polscy Łowcy Burz:

“W nocy i nad ranem przez województwa: opolskie, śląskie, małopolskie, podkarpackie, a także częściowo woj. świętokrzyskie i lubelskie, przeszedł układ konwekcyjny z wbudowaną linią szkwału, na trasie której w niektórych miejscach notowane były wyładowania atmosferyczne oraz porywy wiatru dochodzące do ok. 85-90 km/h. Efektem silnych porywów wiatru jest uszkodzenie lub częściowe zerwanie co najmniej kilku dachów budynków mieszkalnych (w Małopolsce i na Podkarpaciu), powalone drzewa lub konary drzew, a także zerwane linie energetyczne (m.in. w okolicach Rybnika, Tarnowa, Krakowa).

Na trasie układu padał deszcz, deszcz ze śniegiem, krupa śnieżna, a także mokry śnieg, co doprowadziło w niektórych miejscach do powstania niewielkiej pokrywy śnieżnej. Obecnie jednak w południowej części kraju (poza obszarami górskimi) mamy dodatnie temperatury (nawet do 4-6°C), które powodują topnienie świeżo spadłego śniegu. Podobnie jest na północy i w centrum kraju, gdzie notuje się przeważnie od 2 do 4°C. Odczucie chłodu obniża umiarkowany wiatr z kierunków zachodnich o prędkości wynoszącej przeważnie od 30 do 60 km/h (generalnie im dalej na północ, tym silniejsze porywy wiatru). Najmocniej wieje w strefie nadmorskiej, gdzie porywy wiatru osiągają prędkość od ok. 70 do 90 km/h”.

Burze w styczniu to rzadkość, ale jest to jak najbardziej normalne zjawisko a nie jakaś anomalia. Niewykluczone, że w nadchodzącym tygodniu, również w niektórych miejscach, usłyszymy grzmoty. Tym razem – z uwagi na rozpoczęcie się nowego miesiąca – będą one nie styczniowe, a lutowe. ;))