facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 10 maj, 2018
- 2 komentarze
Posucha coraz silniejsza.

Od listopada 2017 roku mamy systematycznie pogarszającą się sytuacje hydrologiczną w Polsce. O ile miesiące zimowe z uwagi na bardzo ograniczoną ewaporację (parowanie) i brak wegetacji u roślin nie przyniosły większych powodów do niepokoju, o tyle rekordowo ciepły i w przewadze suchy kwiecień, poprzedzający go suchy marzec i obecnie suchy maj, tworzą niebezpieczne podłoże do pojawienia się silnej suszy. Jeżeli w czerwcu, lipcu lub sierpniu przyjdą mocne i długotrwałe upały, a opady znacznie się nie zwiększą, sytuacja może być naprawdę bardzo poważna.

I nie chodzi wyłącznie o możliwość wystąpienia rekordowo niskich stan wód, czy nawet realna groźba ograniczenia wody pitnej do spożycia. Dla przyrody to bardzo niekomfortowa sytuacja. Już widać pierwsze oznaki stresu u niektórych roślin, rolnicy, sadownicy i ogrodnicy też nie mają powodów do zadowolenia.

Nasze lasy do dzisiaj liżą rany po piekielnym, 2015 roku. W październiku 2016 roku ukazał się m.in. ten artykuł ( https://wiadomosci.com/lasy-w-dolnoslaskim-umieraja/ ), w którym częściowo opisano tragiczne skutki suszy w dolnośląskich lasach. Cały czas mamy duże zagrożenie pożarowe w lasach, które maleje tylko na 2-3 dni po przejściu lokalnych burz. Te jednak nie niwelują tej niekorzystnej sytuacji w większym stopniu.

Czy jest nadzieja na odwrócenie się tego suchego od kilku miesięcy (poza niektórymi rejonami) trendu? Szanse zawsze są, chociaż scenariusz zna tylko Matka Natura. Nieco optymizmu wlał Meteomodel.pl, gdzie dokonano ciekawej analizy:

“Tegoroczny kwiecień pobił wszelkie rekordy ciepła. Na historycznej stacji w Krakowie jego średnia temperatura osiągnęła 15.4°C i była o 0.5°C wyższa od rekordu z 1800. Wiele osób zdaje się sugerować, że za tak niezwykły kwiecień przyjdzie nam zapłacić chłodnym latem i tutaj przywołują przykład chociażby roku 2000, w którym po wyjątkowo ciepłym kwietniu pod koniec czerwca “lato się skończyło”.

Lipiec 2000 był wyjątkowo chłodny (-2.19°C, 43. najzimniejszy lipiec w latach 1781-2018), sierpień niemal dokładnie w normie dla lat 1981-2010, a wrzesień ponownie zimny. Zdecydowanie od końca czerwca aura nas nie rozpieszczała (przynajmniej do jesieni, która okazała się wyjątkowo ciepła, co spowodowało, że rok 2000 okazał się być rekordowo ciepły, a pobił go dopiero rok 2014, a później również 2015).

Taki przebieg temperatur w okresie wiosenno-letnim spowodował, że wśród wielu pokutuje teza, że tak ciepła wiosna oznacza, że niechybnie lato będzie kiepskie i tu przywołują różne lata z historii. Taką narrację prowadzi między innymi znany negacjonistyczny serwis “NoTricksZone“.

I tu pojawia się poważny problem natury statystycznej. Do końca XX w. bardzo ciepłe kwietnie były rzadkością. Zaledwie 22 kwietnie w latach 1781-2000 charakteryzowały się anomalią temperatury wyższą od +1°C (w stosunku do okresu referencyjnego 1981-2010). Natomiast kwietni bardzo ciepłych, których anomalia przekraczała +2°C było zaledwie 5, a lata 2001-2017 dodały kolejne dwa: 1800, 1918, 1920, 1934, 2000, 2009, 2011 (obecnie dochodzi właśnie trzeci). To zaś oznacza, że tak ciepłe kwietnie stanowią zaledwie 3% wszystkich kwietni z lat 1781-2017.

W sposób oczywisty tak mała próbka danych nie da nam jednoznacznej odpowiedzi na pytanie, czy po tak ciepłym kwietniu mamy zwiększone szanse na chłodne lato. Przed rokiem 2000 większość sezonów letnich charakteryzowała się anomalią ujemną: takich sezonów było aż 167, a więc 76%. To oznacza, że w tym okresie szansa, że okres czerwiec-sierpień będzie się charakteryzował ujemną anomalią w stosunku do okresu referencyjnego 1981-2010 jest bardzo duża.

W latach 1951-1999 aż 35 z 49 lat charakteryzowało się sezonem letnim poniżej średniej z lat 1981-2010, co oznacza że nawet w bliskiej nam przeszłości (którą może pamiętać jeszcze wiele osób) szanse na zimne lato były duże. Równie rzadkie były też bardzo ciepłe kwietnie, co oznacza, że pojawienie się pary ciepły kwiecień – ciepłe lato było wyjątkowo mało prawdopodobne. To zaś prowadzić może do wniosku, że jeśli już nawet pojawił się ciepły kwiecień, to z dużym prawdopodobieństwem lato i tak będzie chłodne, zwyczajnie z uwagi na panujący wówczas chłodny klimat.

Za tezą o wpływie ciepłego kwietnia na chłodne (lub “normalne”) lato przemawia jednak pewien fakt. Otóż od II połowy kwietnia do jesieni za silnie dodatnie anomalie temperatury powietrza odpowiada podobny rozkład układów barycznych nad Europą. O ile zimą wysokie temperatury są związane z adwekcją atlantyckich mas powietrza (dodatnie NAO), o tyle w okresie od kwietnia do października żadnego wpływu NAO pokazać się nie da.

Jeśli dołożymy do tego wszystkiego fakt, że nad Europą dana sytuacja baryczna nie lubi pozostawać zbyt długo, można dojść do wniosku, że przewaga sytuacji dających wysokie anomalie temperatury w okresie wiosenno-letnim nie może trwać wiecznie. To zaś oznacza, że prędzej czy później dojdzie do trwalszej przebudowy pola ciśnienia nad Europą, co znacznie zredukuje anomalie temperatury, lub nawet spowoduje że przyjmą one wartości ujemne. Stąd, jeśli sytuacja taka panuje w kwietniu (i powiedzmy w maju), można oczekiwać, że w czerwcu ulegnie ona co najmniej osłabieniu.

W naszej opinii nie można powiedzieć jakie będzie nadchodzące lato opierając się na fakcie pojawienia się rekordowo ciepłego kwietnia. Istnieje szansa, że zmiana dominującej ostatnimi tygodniami sytuacji barycznej nastąpi na przełomie maja i czerwca, a od lipca temperatury ponownie wzrośnie. Może być również tak, że lato będzie w pobliżu normy. Czas pokaże”. (źródło: https://meteomodel.pl/BLOG/rekordowy-kwiecien-i-co-dalej/ )

Według mnie jest tylko jedno “ale”. Wystąpienie anomalii ujemnej w czerwcu, lipcu lub sierpniu, czyli chłodniejszego miesiąca na tle przyjętego okresu referencyjnego, np. 1981-2010, wcale nie oznacza, że miesiąc lub miesiące chłodniejsze będą wilgotne. Nieraz już tak bywało, że pomimo stosunkowo chłodniejszego miesiąca i przewagi zachmurzenia, opadów było niewiele.

Są to na razie tylko i wyłącznie rozważania nad tym, co może wystąpić. Rozważania te nie opierają się tylko na zasadzie “chybił-trafił”, ale poparte są analizą danych i sytuacji, które miały miejsce w przeszłości i które stanowią jakiś punkt odniesienia. Pewną nadzieję daje też coraz bardziej widoczna w prognozach pogody przebudowa pola barycznego w Europie, która ma się rozpocząć za kilka dni i w związku z którą widać cień szansy na większe opady deszczu.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • wojek //14 maj 2018

    Witajcie Towarzyszu Lenart:)
    Tylko niech Was nie zmyli nasze milczenie. Partia cały czas bardzo czujnie przygląda się Waszej twórczości. I cóż widzimy defetystyczne artykuły. Posuchy ciąg dalszy. Już przed wojną za takie informacje szło się do Berezy Kartuskiej a dzisiaj….musimy dziękować za trafny artykuł i ciekawe zdjęcia. O tempora o mores!
    Serdecznie pozdrawiam:)

    • Paweł Lenart //17 maj 2018

      Witaj niezłomny Towarzyszu Wojciechu! 😉
      Niezmiernie mi miło, że dałeś znać i jeszcze pocieszyłeś dobrym słowem. Twoje zasługi będą uwzględnione w Komitecie Centralnym. ;)) Na “górze” już to docenili pięknymi opadami deszczu tej nocy, a kto wie – może i dzisiaj jeszcze doleje nam tak potrzebnej wilgoci.
      Serdeczności i Darz Grzyb! 😉