facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 01 sie, 2017
- 4 komentarze
Półmetek sezonu grzybowego.

Maj, czerwiec i lipiec 2017 roku za nami. To pierwsze trzy miesiące sezonu grzybowego, umownie przyjętego przeze mnie na rzecz mojej pasji i całego Tour De Las & Grzyb 2017. Tak naprawdę, rasowi grzybiarze mają sezon przez cały rok. W zimie rośnie co najmniej kilka, jadalnych gatunków grzybów, w szczególności podczas łagodnego jej oblicza lub dłuższych odwilży. Ja nie mam aż takiej presji grzybowej i sezon ograniczam do miesięcy maj-październik.

Czyli znajdujemy się na półmetku sezonu grzybowego. Bardzo sinusoidalnego na terenie całego kraju. Od świetnych i obfitych wysypów do mizeroty i bezgrzybia. Ja skupiam się oczywiście na Wzgórzach Twardogórskich. Pomijam prawdziwkowe szaleństwo w Kotlinie Kłodzkiej. Jak na tendencję ostatnich lat (gorąco i sucho), subiektywnie oceniam, że było całkiem nieźle chociaż bez szaleństw. Liderem pozostały koźlarze pomarańczowożółte (których obecnie brak) i kurki. Do nich można dodać borowiki usiatkowane, ale ich zaczerwienie było ogromne. Teraz nadeszły upały, a zatem zapowiada się przerwa w grzybkach. Przynajmniej na tych terenach.

Zanim na dobre spadnie ilość grzybów w lasach, w ostatnią niedzielę lipca postanowiłem zrobić 30-lipcowy zwiad i sprawdzić, czy po wielkich opadach z zeszłego tygodnia, coś w lesie się wykluło. Trzeba przyznać, że wprawdzie ilość grzybów, które zbieram była mała, to ogólna ilość gatunkowa grzybów na Wzgórzach jest całkiem spora i różnorodna. W miejscach zacienionych z żyźniejszą glebą jest jeszcze dużo wilgoci. To dobrze. Las tak szybko nie wyschnie.

Z gatunków, które zbieram znalazłem m.in. koźlarze czerwone, 2 prawdziwki (zdrowe o dziwo!), koźlarze babki (całkowicie robaczywe), kurki, mleczaje rydze (znalazłem kilka sztuk – wszystkie kompletnie robaczywe), czubajki czerwieniejące (12 sztuk) – także mocno zaczerwione, usychającą czubajkę kanię, borowiki usiatkowane – oczywiście z robalami (na zdjęciu jest najmłodszy okaz, swoją drogą taki mały a robale nie miały dla niego litości) oraz młodego i na szczęście zdrowego borowika ceglastoporego (ceglasia).

W sumie miałem ok. 1,5 kg grzybów z czego połowa wagi to kurki. Z innych grzybów – przede wszystkim rośnie full goryczaków, gołąbków, tęgoskórów, często też koralówek, olszówek, krowiaków aksamitnych i sporo gatunków mykologicznej drobnicy leśnej, np. maślanki wiązkowej. Rosną też podgrzybki zajączki – chyba każdy jest robaczywy. W lasach jest jeszcze dużo jagód, miejscami malin i coraz więcej borówek czerwonych oraz jeżyn na które planuję pojechać w najbliższym czasie. Chociaż było gorąco, ale jeszcze do wytrzymania, wycieczka była przednia.

Z grzybami podczas letnich wysypów (wyprysków) jest jak w piosence Skaldów “Króliczek” – chodzi o to, aby nie złapać króliczka, ale go gonić. ;)) Pierwszą część sezonu uważam za dobrą w porównaniu chociażby do fatalnego sezonu 2015 i słabszego w pierwszej części sezonu 2016. Największym rozczarowaniem był brak masowego pojawu podgrzybków pomimo – wydawałoby się – sprzyjających warunków. Gdybym nie chodził po tych terenach przez 30 lat to odniósłbym wrażenie, że wszystko jest ok. Jednak mając w pamięci mega-wysypy lipcowych podgrzybków wiele lat temu, mogę sformułować taki wniosek.

 W ogóle ostatni, naprawdę duży, lipcowy wysyp podgrzybków na Wzgórzach Twardogórskich miał miejsce w 2004 roku. W późniejszych latach grzyby też się pojawiały w większej lub mniejszej ilości, jednak intensywnością pojawu nie przebiły 2004 roku. Trudno w to uwierzyć, ale wychodzi już 13 rok bez masowego wysypu lipcowych podgrzybków. Czy to już nowy trend, spowodowany zmieniającym się klimatem? Zdecydowanie lepiej w tych rozważaniach wygląda sierpień, który ostatnio masowo grzybnął podgrzybkami w drugiej połowie miesiąca w 2014 roku.

Bardziej szczegółowo analizując sytuację pierwszych trzech miesięcy sezony grzybowego na WT w 2017 roku, należy podkreślić o występowaniu enklaw i certyfikowanych miejscówek grzybowych, w których grzybiarze zbierali podgrzybki. Jednak pojaw tego gatunku ograniczał się właśnie do najkorzystniejszych dla tego gatunku miejsc, czego nie można porównać do masowego wysypu. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że w ogóle grzyby się pojawiły i właściwie od połowy maja, podczas każdej wycieczki coś znajdowałem. W porównaniu do 2015 roku to niebo a ziemia. W 2015 roku, poza garstką kurek w lipcu, do września nie znalazłem żadnego grzyba kapeluszowego. Za to wygrzałem się jak w piecu. ;))

Nie samymi grzybami grzybiarz żyje. W lesie podczas pełni lata dzieje się tak wiele, że rekompensuje to w pełni brak grzybów lub ich niewielką ilość. Zafascynowała mnie praca (albo też współpraca) trzmieli i motyli. Były tak pochłonięte robotą, że w ogóle nie zwracały na mnie uwagi. Pewnie pomyślały: “To ten z Wrocławia. Jest nieszkodliwy, niech sobie pstryka foty”. ;)) Barwy motyli, ich delikatność i piękno oczarowują. Nawet z trzmielami idą za pan brat, często zapylając wspólnie te same kwiaty.

Kilka fotek zrobionych podczas pracy motyli i trzmieli jest na końcu wpisu. Niezwykłą ciekawostką była kupka ziemniaków, wyrzucona jakiś czas temu do środka lasu, z których część zaczęła rosnąć. To las typowo podgrzybkowy. Jak grzybów nie będzie to pojadę na leśne pyry. ;)) Ciekawe, czy dojdzie do jakiejś mutacji genetycznej podgrzybków z ziemniakami? ;)) Byłby to nowy gatunek. Swoją drogą, komu się chciało wyrzucić kartofle do środka lasu? Ludzie nie przestają mnie zaskakiwać. Swoim myśleniem lub jego brakiem…

Poza grzybkami i motylami/trzmielem, załączyłem jeszcze kilka leśnych ujęć i zdjęcie z serii “Wsi spokojna wsi wesoła” ponieważ uwielbiam takie klimaty. Dzisiaj weszliśmy w klimaty sierpnia – ostatniego miesiąca przed BIG WYSYPEM (pojawem) grzybów na nizinach, jeżeli oczywiście warunki na to pozwolą. Miejmy nadzieję, że grzyby w tym roku tak wysypią, że nie będzie można po lesie swobodnie chodzić. ;)) Z mojej strony – stopniowanie napięcia grzybowego i nakręcanie na las jest gwarantowane. Darz Grzyb! ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • krzysiek z lasu //03 sie 2017

    “Trudno w to uwierzyć, ale wychodzi już 13 rok bez masowego wysypu lipcowych podgrzybków. Czy to już nowy trend, spowodowany zmieniającym się klimatem? ” Znamienne zdanie… 😉 Super zdjęcia! Mało w monitor nie wlazłem ;))) Pozdrawiam 😉

    • Paweł Lenart //03 sie 2017

      Ponownie wielkie DZIĘKUJĘ! 😉
      Dobrze, że nie wlazłeś w monitor, bo kto by Cię wyciągnął? ;))
      Z podgrzybkami jest bardzo ciekawa i jednocześnie dziwna tendencja. W tym roku nawodnienie w lipcu na pewno było wystarczające do masowego wysypu. Stało się inaczej. Dlaczego? Można gdybać i snuć teorie. Może w sierpniu “odkują” się po nieudanym dla nich lipcu.
      Serdeczności! 😉

  • wojek //03 sie 2017

    Witajcie Pawle i Krzyśku:)
    Na temat braku letniego wysupu grzybów (mówimy oczywiście o tym wczesnym lecie) mam swoją teorię. Nie wiem na ile jest tam ona słuszna, ale wskrócie wygląda to tak. Otóż moim skromnym zdaniem mamy po prostu zbyt mało opadów. Owszem przechodzą burze ale one mają niewielki zasięg. Po za tym niech spadnie nawet 100 mm deszczu w ciągu doby, cóż z tego skoro na nastepny dzień mamy wściekły upał i ta wod odparuje nim grzybnia zdąży pomyśleć o rozwinięciu się. Ale jest też jeszcze druga sprawa. Zwróćcie uwagę na porę roku. Późna wiosna wczesne lato. Cała roślinność żyje, rozwija się kwitnie etc. Grzybnia musi po protu konkurować z innymi nazwijmy to mieszkańcami lasu np. z trawą i być może rywalizację tą przegrywa. Trochę inną sytuację mamy późnym latem i jesienią. Wtedy cały podszyt idzie w zasadzie na spoczynek i być może dopiero wtedy grzybnia ma szansę się rozwinąć o ile oczywiście będzie miała sprzyjające warunki. (wilgoć i temperaturę) a być może i inne warunki. Czy to jest prawda nie wiem. Na pewno jest to temat do dyskusji, do której zapraszam każdeg chętnego. Paweł chyba nie będzie miał nic przeciwko temu.
    Serdecznie pozdrawiam:)

    • Paweł Lenart //07 sie 2017

      Witaj Wojtku! 😉
      Oczywiście, że nie mam nic przeciwko dyskusji. Każdy ma swoje poglądy, doświadczenie i realną ocenę sytuacji w terenie. Być może, bardziej gęste podszycie w letnim okresie może się przyczyniać do większej trudności w owocowaniu grzybów. Na pewno utrudnia dotarciu opadów i powstania odpowiedniej dla grzybów wilgoci.

      Generalnie, zgadzam się z Tobą, co do tego, że u nas na niżu, głównie brak opadów i wysokie temperatury w okresie letnim nie sprzyjają grzybom. Nawet, jak solidnie popada to upał szybko torpeduje dobre dla grzybów warunki. Przeglądałem ostatnio trochę swoich zapisków z lat 90-tych, kiedy zdarzały się masowe, lipcowe wysypy grzybów. Poza dobrą wilgotnością, temperatury, przez okres potrzebny do zawiązania się owocników, były na tyle normalne, że grzyby nie miały wyjścia, jak tylko wysypać. 😉

      Często też wspominam fenomenalny lipiec w 2000 roku. Deszczowy z temperaturami poniżej średniej wieloletniej. Wysyp lipcowy był potężny. Lepszy niż we wrześniu.

      Patrząc na to z 30-letniej perspektywy i obserwacji dochodzę do wniosku, że coraz rzadziej w lipcu trafiają się na tyle dobre warunki aby na nizinach miał miejsce poważny wysyp. Ale kiedyś musi się taki trafić. Wynika to chociażby z mojej grzybowej średniej statystycznej. Im dłużej w poszczególnych latach nie ma nizinnego, lipcowego wysypu, tym coraz większa szansa na niego w następnych latach. Może w 2018 roku będzie przełom?

      Pozdrawiam. 😉