facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 29 gru, 2018
- brak komentarzy
Podsumowanie sezonu grzybowego 2018 w górskiej części Dolnego Śląska.

PODSUMOWANIE SEZONU GRZYBOWEGO 2018 W GÓRSKIEJ CZĘŚCI DOLNEGO ŚLĄSKA

Sezon grzybowy 2018 w gminie Międzybórz, szczegółowo podsumowałem i skomentowałem. Pozostało mi jeszcze, spróbować coś więcej napisać o grzybach w górskiej część Dolnego Śląska, chociaż byłem tam zaledwie kilka razy i tym trudniejsze jest to zadanie do wykonania.

Część górska naszego województwa odznacza się bardzo dużym zróżnicowaniem w pojawach grzybów i obejmuje też znacznie większy obszar, niż gmina Międzybórz. Dlatego, gdybym miał się podjąć tego zadania wyłącznie na podstawie kilku wypraw z Sylwią i Andrzejem, raczej bym za wiele nie mógł napisać.

W związku z tym, najlepszym rozwiązaniem było zastosowanie grzybowo-górskiej instytucji “cesji” na Sylwię i Andrzeja i zapytanie ich o szczegóły tego ciekawego, chociaż także bardzo trudnego sezonu grzybowego na bardziej niż nizinnych wysokościach nad poziomem morza. ;))

Trudnego z uwagi na suszę i znaczny niedobór opadów, właściwie w całym sezonie grzybowym. Góry, w kiepskich grzybowo latach na nizinach, stanowią ostatni bastion i nadzieję dolnośląskich grzybiarzy, którzy oczywiście szukają grzybów na terenie naszego województwa, a nie “emigrują” za grzybem do innych województw.

Góry to też przeważnie największa szansa na normalne opady i wilgotność ściółki w lasach. Ten rok pokazał nam jednak, że silna susza może również tutaj solidnie pokrzyżować plany grzybiarzom. Wiele obfitych w wodę frontów i niżów z południa Europy było skutecznie blokowanych przez stacjonarne i długotrwałe wały wyżowe.

Góry jednak rządzą się swoimi prawami grzybowymi i nawet w czasie znacznych niedoborów opadów, częściej przelotnie pada z uwagi na rozwój konwekcji, często mamy tu niższe temperatury niż na “gotującym” się niżu i większą wilgotność powietrza. Te niby niuanse powodują, że w okresie suszy, o grzyba tu mimo wszystko jest łatwiej.

Nie znaczy to, że jest łatwo. Napisałem łatwiej, co należy tłumaczyć, m. in. tym, że – przy znajomości terenu, determinacji i sprzyjającym szczęściu, można się zagrzybić w satysfakcjonujący sposób/ilość. Sylwia z Andrzejem już nieraz dali dowód najwyższego kunsztu w zbieraniu grzybów w ekstremalnych warunkach. W tym sezonie potwierdzili to ponownie.

Pogoda przez większą część sezonu była ekstremalna, z wysokimi temperaturami i przeważnie “cyrkową” ilością opadów. Wielu grzybiarzy po godzinie, dwóch, całkowicie rezygnowało z chodzenia za grzybami, mając na dnie koszyków kilka grzybków.

Sylwia z Andrzejem jadą przede wszystkim na długą wycieczkę do lasów, na łono przyrody, a jak przy okazji trafią się grzyby to będzie jeszcze sympatyczniej. ;)) Andrzeja filozofia “jak są grzyby w lesie to je znajdę” wydaje się być bardzo dobrą strategią. To się sprawdza za każdym razem.

Podstawowy warunek to chodzenie po lasach przez wiele godzin, a nie na godzinkę lub dwie, która jest preferowana przez grzybowych “krótkozapaleńców” i jeszcze szybszych “zniechęcaczy się”. ;))

Poza zbieraniem kilometrów, bardzo istotna jest znajomość terenu i szczęście. Grzyby w czasie, kiedy jest ich mało to prawdziwe wyzwanie dla wytrawnych grzybiarzy i jeszcze większa satysfakcja z ich znalezienia. Sam miałem okazję w tym roku tego doświadczyć, chociażby na początku lipca, kiedy udało mi się wyskoczyć z Andrzejem w lasy Sudetów Zachodnich.

Po ponad trzech godzinach drapania się po stokach, zaglądania w buczyny, świerki i jodły, mieliśmy zaledwie po kilka sztuk grzybów w koszykach. Po dłuższej przerwie na odpoczynek, śniadanie i uzupełnienie płynów, ruszyliśmy jeszcze wyżej i wtarabaniliśmy się w dosyć gęstą buczynę, gdzie rosły stare i młode buki.

Byłem już raczej pesymistycznie nastawiony co do zbioru grzybów, ale cieszyłem się po prostu z chodzenia po lasach, bo to jest bezcenne. Na niewielkiej w sumie powierzchni, wycięliśmy około trzydziestu przepięknych, dorodnych prawdziwków i to prawie samych zdrowych.

Przeszło mi wszelkie “anty-grzybowe” nastawienie, a poziom grzybowego szczęścia, poszybował gwałtownie do góry. To właśnie jest najwspanialsze w czasie ograniczonej grzybności w lesie. Człowiek przytłumiony, nawet nieco przymulony, dostaje bez ostrzeżenia tak solidnego “dopalacza”, mówić przejrzyściej –  “prawdziwkowego Red-Bulla”, że mało z butów nie wyskoczy. ;))

Efektem wielogodzinnego, ale spokojnego, bez pośpiechu leśnego szlajalnictwa, były dwa koszyki pachnących prawdziwków, na widok których, nawet miejscowi drapali się po głowie. Kiedy we Wrocławiu pokazałem znajomemu grzyby, macał je i oglądał bo nie wierzył, że w czasie tak niesprzyjającej grzybom aurze, w lesie zdołały wyrosnąć takie cuda.

Sezon grzybowy 2018 w górskiej części Dolnego Śląska miał dwa okresy wzmożonej grzybności w lasach. Pierwszy przypadł na lipiec, drugi na wrzesień. Szczególnie dobre zbiory koncentrowały się we wrześniu wokół Jeleniej Góry, skąd napływały bardzo dobre informacje o dużej ilości grzybów.

Warto też wspomnieć o granicy czeskiej, przy której czasami więcej padało niż po polskiej stronie, co przedkładało się oczywiście na ilości zbieranych grzybów. Bywały skrajne relacje grzybiarzy z pobliskich terenów. Z naszej strony było słabo, a po czeskiej stronie targano całkiem solidne zbiory grzybów.

W górskiej części Dolnego Śląska też bywa bardzo duże zróżnicowanie w ilości grzybów. Czasami mocno popada tylko wokół Międzygórza i tam za dwa tygodnie mamy wysyp grzybów, a np. wokół Kotliny Kłodzkiej nie pada i grzybów jest bardzo mało lub w ogóle.

Dobowe sumy opadów też nie w pełni odzwierciedlają stan faktyczny z uwagi na zbyt małą ilość stacji pomiarowych. Wystarczy, że solidny, ale niewielki powierzchniowo front, da opady kilka kilometrów od stacji i pokaże nam ona “brak opadów”, podczas gdy w rzeczywistości mogło w pobliżu solidnie polać, co w konsekwencji spowoduje za jakichś czas wysyp grzybów.

Dlatego tak naprawdę, najlepszym weryfikatorem stanu grzybności jest indywidualna inspekcja terenu. ;)) Ewentualnie wieści od miejscowych grzybiarzy, ale od tych, którzy chcą się podzielić informacją o wysypie grzybów ponieważ różnie z tym bywa. Niektórzy wręcz specjalnie piszą, że nic nie ma, aby nie ściągnąć wygłodniałej grzybowo konkurencji. ;))

Jednym z najbardziej niesamowitych dla mnie grzybobrań było to z połowy września, gdzie z Sylwią i Andrzejem nazbieraliśmy przepięknych grzybów, a zwłaszcza prawdziwków. Wycieczkę tą szczegółowo opisałem, podczas której znalazłem też największego w tym sezonie prawdziwka o wadze ponad dwóch kilogramów i z którym stoczyłem prawdziwą walkę MMA, w czasie której musiałem uznać wyższość przyrody i boletusa nad marnością i słabością człowieka. ;))

A tak podsumowują Sylwia z Andrzejem miniony, wymagający i trudny sezon górskich grzybobrań na Dolnym Śląsku:

“Sezon w Sudetach i na Pogórzu Sudeckim w 2018 roku zapowiadał się już ciekawie od początku roku. 14. stycznia trafiłem tam (a raczej Sylwia wypatrzyła) dorodna kurkę, a pod śniegiem można było w Górach Bystrzyckich trafić resztki po rydzach.

Na pierwszy zwiad grzybowy wybraliśmy się w góry 26. maja. Niestety, w górach było wtedy już sucho i widać było skutki braku opadów, a napotkani ludzie – widząc nas z wiaderkami o tej porze roku, pukali się w czoło. Wiaderka oczywiście zapełniliśmy borowikiem ceglastoporym. ;))

Początek wiosennego pojawu grzybów w górach zaskoczył nas miesiąc później. 25 czerwca, czyli dwa tygodnie po małych opadach, wycieczka w góry zakończyła się zapełnieniem koszyka po brzegi.

Oprócz borowika ceglastoporego, można było trafić borowika usiatkowanego, szlachetnego i w jednym miejscu, dużo podgrzybka brunatnego (ewenement na tych terenach o tej porze). Pojawił się również muchomor czerwieniejący.

Lipiec – pomimo panującej, ostrej suszy (według mnie, deficyt wody na terenach gdzie zbierałem, był większy niż w 2015 roku), zaskoczył ponownie. Razem, ładnie nakosiliśmy też 5. lipca w Sudetach Zachodnich). ;))

Kolejne grzybobrania w lipcu były też bogate, jednak podsumowując ten okres – zbieranie takich grzybów zawdzięczamy doskonałej znajomości topografii terenu oraz nosowi grzybowych tropicieli i wyjątkowemu szczęściu, bo ten rok, w porównaniu do poprzednich – nawet do 2015, był dla grzybiarzy na Dolnym Śląsku nieszczęśliwy. Sierpień  – z uwagi na pogodę – odpuściliśmy sobie.

Wrzesień przywitał nas w górach Stołowych wysuszona na wiór ściółką i powycinanymi połaciami lasu. Na tych terenach, można było trafić na początku jedynie kozia brodę na sośnie. Jednak Góry Bystrzyckie i Masyw Śnieżnika znowu zaskoczyły. Pojawił się nowy pojaw grzybów. Ciekawiło nas, skąd te owocniki czerpały wilgoć bo pogoda była ekstremalna.

Początek września, tak do jego połowy, zbieraliśmy ekstremalnie – tylko na niewielkich skrawkach terenu rosły grzyby. Inne połacie lasów były grzybowa pustynią. Ciekawa sytuacja była z borowikiem usiatkowanym bo można go było długo trafić, ale najciekawsze było to, że pojawił się borowik ciemnobrązowy.

Sezon 2018 na tych terenach był podzielony na dwa okresy z przerwą na sierpień. Szybko się zaczął i równie szybko skończył. Deficyt wody i ekstremalne wycinki zrobiły swoje.

Był to – według nas – najgorszy rok od 15-20 lat, chociaż jak zwykle my nie możemy narzekać na zbiory. Jednak dziesiątki przebytych kilometrów w poszukiwaniu brązowego złota rosnącego na trzonkach, niewątpliwie będziemy długo wspominać”.

Bardzo dziękuję Wam za cenne podsumowanie, trafne spostrzeżenia i zdjęcia, dzięki którym możemy zawsze wracać do magicznych chwil grzybobrań.

Jednak najbardziej dziękuję Wam za niesamowite grzybobrania i wycieczki, które są w tym wszystkim dla mnie najcenniejsze. ;))

W tym sezonie, tylko dzięki wspólnym wyprawom w góry, mogłem nacieszyć oczy prawdziwkami, które już w większej ilości zostały pożarte przeze mnie i najbliższych. ;))

Każda wycieczka w góry to osobna historia, inny ciąg grzybowych emocji i przede wszystkim magiczne tereny, cudowne lasy, mistrzowskie krajobrazy i ogromne poczucie satysfakcji z oglądania tych cudów na własne oczy. ;))

Kończę tradycyjnym Darz Grzyb, ale dodaję też – NIECH W 2019 ROKU GRZYB BĘDZIE Z WAMI! ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.