facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 30 gru, 2021
- brak komentarzy
Moje zdobycze pociągowe 2021 cz. 2. Pociąg do lasu.

Moje zdobycze pociągowe 2021 cz. 2.

Pociąg do lasu.

Czerwcowy poranek w Oleśnicy Śląskiej. Dworzec kolejowy tętniący kiedyś życiem za sprawą dziesiątek grzybiarzy, którzy w większości jeździli też na jagody, teraz jest pusty. Stary zegar wciąż chodzi i wskazuje poprawny czas, przeskakując dużą wskazówką do przodu co 60 sekund. Życie toczy się dalej. Nikt już nie śpiewa w przedziałach i nie opowiada dowcipów. 

Nie ma zgiełku, porozstawianych spontanicznie plecaków i koszy lub wiaderek wrzuconych na półki pod sufitem. Olek “Cygan” nie pali fajki, Romek i Jurek nie otwierają piwa, które mieniło się i błyszczało w promieniach Słońca, padających na butelki przez zabrudzone szyby pociągu. Brakuje tego klimatu i gwaru, sympatycznego przekomarzania się i rozprawiania nad wyższością podgrzybka wobec maślaka lub kozaka.

Podczas czerwcowo-lipcowych wycieczek, cisza, która zapanowała na tej trasie jest wyjątkowo przenikliwa. W okresie jesiennym jest głośniej, ponieważ jeździ więcej ludzi, uczniowie dojeżdżają do szkół, ludzie do pracy po zakończonych urlopach. Natomiast czas wakacji to od wielu lat królestwo ciszy i tylko łomot pociągu chce ją zagłuszyć, ale kiedy pociąg się zatrzymuje, zapada jeszcze większa cisza.  

Kiedy jeździliśmy wspólnie do lasu, tylko jeden pociąg był najważniejszy. Pociąg do lasu. Nieważne, że zatrzymywał się on na minutę w Bukowinie i wyruszał w dalszą podróż, a docelowo najczęściej jechał do Ostrowa Wielkopolskiego. Dla nas to był zawsze pociąg do lasu i zawsze był w centrum zainteresowania.

Kiedyś jeden z czołowych grzybiarzy z naszej paczki Heniu “Kot” nie zdążył kupić biletu na dworcu i postanowił poczekać na konduktora w pociągu, aby dokonać jego zakupu. Przyszła konduktorka i zapytała dokąd ma wystawić bilet? “Do lasu” – odpowiedział “Kot” z uśmiechem na twarzy. Nie ma takiej stacji – życzliwie wypowiedziała konduktorka.

Heniu kontynuował – “W porządku, niech będzie do Bukowiny Sycowskiej, ale proszę napisać na nim do lasu”. Chyba nie spodziewał się, że konduktorka lubi żartować i na papierowym blankiecie (wtedy jeszcze nie było podręcznych drukarek z gotowymi wydrukami biletów) napisała: “Odjazd z Wrocław Nadodrze do Bukowina Sycowska – do lasu”. ;)) Szkoda, że nie wziąłem wtedy od Henia tego biletu.

Podobnie traktowaliśmy pociąg powrotny do Wrocławia, chociaż w latach 90-tych to raczej do Oleśnicy, gdyż tam należało się przesiąść na drugi pociąg – do Wrocławia. Ten pierwszy nigdy nie przyjeżdżał dla nas z Ostrowa Wielkopolskiego, tylko z lasu. Akurat to było bliskie prawdy, ponieważ pociąg wjeżdżający na stację w Bukowinie Sycowskiej od strony Międzyborza zawsze wyjeżdża z lasu. ;))

CZYM BYŁ POCIĄG DO LASU?

Trudno odpowiedzieć na to pytanie w kilku zdaniach. W pociągu do lasu działo się przecież tak wiele. Było to drugie główne miejsce (pierwszym były tereny przy dworcu Nadodrze i Parku Staszica we Wrocławiu), w którym planowaliśmy wycieczki na grzyby i omawialiśmy wszelkie taktyki grzybobrań. 

W pociągu do lasu grzybowe napięcie sięgało zenitu, kiedy rozkręcały się rozmowy o grzybach, Romek stał w przedziale i w unikatowy sposób opowiadał o prawdziwkach, o swoich leśnych przygodach i teoriach związanych z wysypami grzybów. Chociaż był bardzo doświadczonym grzybiarzem, czasami ponosiła go fantazja, zwłaszcza, gdy spożył za dużo płynów do rozmowy. ;))

Jednak najczęściej jego opowieści były okraszone taką dawką finezji i lekkości, że mało kto mógł się zorientować, kiedy Romek mówi prawdę, a kiedy włączył dobry bajer. ;)) Gdy inni grzybiarze zaczynali opowiadać o swoich leśnych i grzybowych podbojach, nogi same rwały się do lasu. Po kilku latach, kiedy nabierałem pierwszych szlifów jako grzybiarz, także dokładałem cegiełkę grzybowych emocji do całości.

Pociąg do lasu jechał przez pola, łąki, w końcu wjeżdżał do pierwszych większych kompleksów leśnych na tej trasie za Wrocławiem – czyli do Borowej Oleśnickiej. Teraz niewiele z tych pól i łąk pozostało. Ilość domków, nowych osiedli i wielkich hal magazynowych różnych firm, przekształciła na stałe krajobrazy widoczne z pociągu do lasu.

To dzieje się w każdym kierunku od Wrocławia. W ciągu 15 lat wszystko się zmieniło i zmienia. Coraz mniej natury, coraz więcej betonu i domostw. Jeżeli takie tempo utrzyma się w następnych latach, to nawet nie chcę myśleć, jak szybko bezduszna, zimna współczesność przykryje sentymentalną i ciepłą przeszłość.

Dlatego staram się łapać pociągi z lasu i do lasu w obiektyw aparatu, póki wokoło pozostały jeszcze skrawki zieleni, póki na tej trasie wciąż można zachłysnąć się zielonymi wzniesieniami Wzgórz Twardogórskich z rolniczo-leśnymi pejzażami. Jednak rozwój rozprzestrzenia się. Już dociera do Dobroszyc, gdzie przed wjazdem do lasu po lewej stronie na horyzoncie znikają malownicze pola, a powstają jakieś wielkie hale i magazyny spółek kapitałowych.

Grabowno, Twardogóra, Bukowina i Międzybórz wciąż jeszcze trzymają komponent krajobrazu z lat 90-tych, ale mam duże obawy, że wkrótce na trasie, którą przemierza pociąg do lasu zobaczę wielką inwestycję, dźwigi, ciężki sprzęt, wycięte połacie lasu, rozbebeszone pola. Hasło “rozwój ponad wszystko” nabrało priorytetowego znaczenia i prawdopodobnie szaleństwo to dopiero się rozkręca.

POCIĄGOWO-KOLEJOWY KLIMAT

Co te pociągi w sobie mają, że człowiek tak lubi je fotografować? Chociaż nieraz bywały sytuacje, w których pomstowałem na nie za bardzo duże opóźnienia, jednak po ochłonięciu i wygaszeniu emocji, zdenerwowanie zawsze przechodzi i ponownie chwytam za aparat, wypatrując pociąg z lasu lub do lasu. 

W minionym sezonie tradycyjnie udało mi się sfotografować całkiem sporo pociągów z lasu i do lasu, chociaż najczęściej stojących lub przejeżdżających przez stacje kolejowe. Poza Bukowiną, która w ilości uwiecznionych na fotografiach pociągów zawsze jest na pierwszym miejscu, do kolekcji wpadły głównie fotki z Międzyborza, Twardogóry, Grabowna Wielkiego i Dobroszyc.  

Czasami, poza pociągiem z lasu i do lasu, pojawia się też pociąg “na okaziciela”. Tak było m.in., kiedy wracałem 8. maja z wyprawy inaugurującej Tour De Las & Grzyb 2021 i ujrzałem na bocznicy w Dobroszycach skład EN-57. Prawdopodobnie zepsuł się i został skierowany na boczny tor. Słońce podświetliło jednostkę ciepłymi barwami, które wydobyły głębię pomarańczowo-czerwonych kolorów pociągu.

Na stacji w Twardogórze często ma miejsce tzw. “mijanka”. Jeden pociąg przyjeżdża szybciej i czeka kilka minut na drugi, który przyjedzie z przeciwnej strony, ponieważ od Grabowna do Ostrowa Wielkopolskiego jest tylko jeden tor kolejowy i dyspozytorzy muszą bezpiecznie manewrować pociągami w obie strony.

Dzięki temu Twardogóra stanowi dobry punkt na zrobienie fotografii. Czasami w jednym kadrze można ująć część pociągu, w którym siedzi fotograf oraz drugi pociąg stojący na dodatkowym torze położonym na odcinku kilkuset metrów, aby pociągi mogły się bezpiecznie minąć. 

ET22-652 w służbie dla PKP CARGO na czele pociągu ciągnącego słynne węglarki, które też w pewnym stopniu posiadają status kultowych. Chyba puste, ponieważ nie widać w nich górek z węglem. Skład mozolnie sunie po torach i przejeżdża przez stację w Twardogórze.

Na pierwszej fotografii EP07-338 pędzący jako pasażerski pociąg pośpieszny przez stację Międzybórz Sycowski w kierunku Bukowiny Sycowskiej. Na drugim zdjęciu EN-57 wyjeżdżający z zakrętu przed stacją w Międzyborzu od strony Pawłowa Wielkopolskiego.

I ponownie węglarki z “koniem” pociągowym na czele, który przejeżdża przez stację w Międzyborzu. Druga fotografia z rozpędzonym pociągiem pośpiesznym przed stacją w Bukowinie Sycowskiej. Zdjęcie zrobiłem w ostatniej chwili, kiedy wychodziłem z lasu.

Jedno z najlepszych miejsc do fotografowania pociągów z dalszej perspektywy między Międzyborzem a Bukowiną znajduje się w okolicach “dziury Albina”. To nazwa nieoficjalna. Nie ma jej na mapach, w przewodnikach i Internecie. Kiedyś napiszę o tej ciekawostce, o której chyba jeszcze nikt nie napisał.

Pociągi widać przez kilka/kilkanaście sekund, później znikają w tunelu. Druga fotografia to już okolice Bukowiny Sycowskiej w kierunku na Twardogórę. Pociągi są tam dobrze widoczne i wyeksponowane na nasypie kolejowym, w związku z czym można je “łapać” w całości.

Tak było 20. października podczas wycieczki oficjalnie kończącej Tour De Las & Grzyb 2021. EP07-534 na czele pociągu pośpiesznego wyjechał rozpędzony z lasu i przemknął po torze w kierunku stacji w Bukowinie Sycowskiej. Maszynista pozdrowił mnie sygnałem syreny kolejowej, a ja jego machnięciem ręki.

Pociąg efektownie wyglądał również z tyłu, kiedy znalazł się na ostrym zakręcie w lewą stronę, aby po kilku chwilach zniknąć wśród pól, łąk i zadrzewień. Drugą część zdobyczy pociągowych miałem opublikować szybciej, ale wstrzymałem się, ponieważ przede mną była jeszcze bukowińska wyprawa grudniowa, podczas której mogło mi coś ciekawego i pociągowego wpaść do obiektywu.

I wpadło. Z dużej odległości, kiedy przechodziłem skrajami lasów i fotografowałem część Bukowiny z widocznym tunelem pod torami, za którym zaczyna się Królewska Wola, na horyzoncie pojawił się rozpędzony elektryczny zespół trakcyjny PESA DART biegnący od strony Międzyborza. Ucieszyłem się jak dziecko z nowego prezentu. To był strzał w pociągowo-fotograficzną dziesiątkę.

Był widoczny dosłownie przez kilka krótkich chwil, po czym zniknął za polami, zakrętem i obniżeniem terenu. Przez chwilę jeszcze było go słychać. Ostatnia pociągowa zdobycz 2021 to EN-57 jadący od Bukowiny, którym mogłem wracać do Wrocławia, ale postanowiłem, że wrócę następnym pociągiem. Zdjęcia zrobiłem z ambony myśliwskiej.

W dużym stopniu oddają istotę pociągu z lasu i do lasu. Ten niepowtarzalny klimat, który panuje na tej trasie. Dla kogoś może zabrzmieć jak banał. Lasy, pola, łąki. Przecież po całej Polsce jeżdżą pociągi przez takie “klimaty”. Tyle, że tu, w Bukowinie i jej okolicach działa jakiś niewidzialny magnes. Ma moc jak grawitacja – przyciąga mnie i nie pozwala się oderwać.

Mogę 500 razy podziwiać i fotografować podobne do siebie ujęcia, a i tak grawitacja Bukowiny ciągnie mnie do lasu, na bukowińskie łąki, pola i skraje lasów. Zachęca i zaprasza do fotografowania pociągów z lasu i do lasu, które przejeżdżają przez jej ziemie. Nie robi to na siłę, tylko prezentuje lasy, pejzaże i krajobrazy. Przypomina wszystkie chwile, jakie tu przeżyłem i mam w pamięci. 34 lata temu wszystko się zaczęło, kiedy przyjechałem pierwszym w moim życiu pociągiem do lasu. 

Jakie zdobycze pociągowe przyniesie 2022 rok? Na pewno będę na nie polować z aparatem podczas wycieczek. Zawsze coś uda się sfotografować. Magnetyzm Bukowiny i jej terenów ma się doskonale, bo jest doskonały, a ja już nie mogę się doczekać, kiedy po raz pierwszy w 2022 roku wyruszę na leśną przygodę pociągiem do lasu. ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.