facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 06 gru, 2017
- 6 komentarzy
Moje zdobycze pociągowe 2017. Część 2 – “gdzie i jak popadnie”.

Moje zdobycze pociągowe 2017.

Część 2 – “gdzie i jak popadnie”.

Kto wynalazł pociąg? Źle. To zbyt ogólne pytanie. Zanim poprzyczepiano wagony do lokomotywy, najpierw trzeba było wynaleźć samą lokomotywę. Według Wikipedii – pierwszą lokomotywę parową zbudował w 1804 roku Richard Trevithick. Za wynalazcę współczesnej lokomotywy parowej uważa się George’a Stephensona. Jego parowóz RAKIETA (Rocket) z 1829 r. stał się pierwowzorem wszystkich dalszych konstrukcji.

Najogólniej lokomotywa parowa (parowóz) – to lokomotywa napędzana silnikami parowymi. Para pochodzi z kotła opalanego najczęściej węglem. Ostatnią regularną linię zwykłego ruchu pasażerskiego w Europie obsługiwaną przez lokomotywy parowe zamknięto 31 marca 2014r. Było to połączenie Wolsztyn – Leszno w Polsce. Połączenie to zostało reaktywowane od dnia 15 maja 2017r.

Wynalazki ojców lokomotywy spowodowały dalsze, intensywne prace nad udoskonalaniem lokomotyw i pociągów. Aż w końcu wynaleziono elektryczne pojazdy trakcyjne. Ponownie zaglądam na Wikipedię, która definiuje elektryczny pojazd trakcyjny jako pojazd szynowy z własnym napędem elektrycznym i bez własnego źródła energii. Energia elektryczna pobierana jest z sieci trakcyjnej i zamieniana w silnikach elektrycznych na pracę mechaniczną. Elektryczne pojazdy trakcyjne dzieli się na lokomotywy elektryczne i elektryczne zespoły trakcyjne. Elektryczne pojazdy trakcyjne są tańsze od pojazdów spalinowych, ale wymagają dużych nakładów inwestycyjnych na budowę sieci trakcyjnej.

Pierwszy elektryczny pojazd trakcyjny pracujący w normalnych warunkach eksploatacyjnych zaprezentowano na wystawie przemysłowej w Berlinie w 1879 r. przez Warnera von Siemensa. Jedna z pierwszych eksperymentalnych lokomotyw elektrycznych – Lokomotywa The Judge – powstała w 1883 r. W 1895 roku zelektryfikowano pierwszy odcinek linii Baltimore – Ohio. Natomiast w roku 1880 francuskie przedsiębiorstwo pralnicze zaczęło używać elektrycznych pojazdów trakcyjnych do zbierania sztuk płótna z łąk, gdzie były rozkładane w celu wybielenia (pociąg parowy rozsiewał sadze). W 1903 roku lokomotywa elektryczna z wynikiem 211 km/h pobiła nowy rekord prędkości na szynach.

Pierwszy w Polsce pociąg zasilany energią elektryczną został uruchomiony w 1927 r. na trasie z Warszawy do Grodziska Mazowieckiego, a pierwszy na linii PKP w 1936 r. Na ziemiach należących obecnie do Polski trakcja elektryczna wprowadzana była wcześniej, m.in. na kolejce wąbrzeskiej (1898), walimskiej (1914), czy też na Śląskiej Kolei Górskiej (od 1914). W 1918 r. został opracowany przez Romana Podoskiego projekt elektryfikacji kolei w Polsce, natomiast w 1929 r. opracował on szczegółowy projekt elektryfikacji kolejowego węzła warszawskiego zasilanego prądem stałym o napięciu 3000 woltów. Po II wojnie światowej brał udział w opracowywaniu perspektywicznego planu elektryfikacji kolei w Polsce.

To tak w bardzo skompresowanej pigułce tytułem wstępu. Druga część moich zdobyczy pociągowych przedstawia przede wszystkim zdjęcia zrobione w różnych miejscach na Wzgórzach Twardogórskich na trasie Oleśnica – Międzybórz Sycowski. Stąd nazwałem ją dosyć przewrotnie “gdzie i jak popadnie”. Sporo fotek jest zrobionych z pociągu. Numerem jeden jest 9-kilometrowy odcinek pomiędzy Dobroszycami a Grabownem Wielkim. Pociąg jedzie na pełnym gazie przez środek lasu, przy czym, przed Grabownem (a jeszcze w lesie) wyraźnie zwalnia.

To idealne miejsce na fotografowanie ujęć z pociągu i kombinowanie. A to sąsiednie tory odbite w szybie. Innym razem tory i las. Największym wyzwaniem jest jednak pędzący pociąg w przeciwnym kierunku na drugim torze, oczywiście wtedy, kiedy i mój zapierdziela na maksa. ;)) Uchylam okno, adrenalina osiąga niebagatelne stężenie i wyczekiwanie, aby złapać do obiektywu drugi pociąg. Tylko jedna, jedyna szansa i konieczność zachowania szczególnej ostrożności. PSTRYK! Jest! Mam cię kochana kupo złomu! ;))

I tutaj uwidacznia się wielka przewaga starych rupieci, czyli wysłużonych jednostek POLREGIO nad PESAMI (nie mylić z PEJSAMI) ;)), PENDOLINAMI i wszelkimi innymi nowymi elektrycznymi pojazdami szynowymi, które są czystsze (z reguły), szybsze, wygodniejsze (chociaż tu można polemizować), na pewno znacznie bardziej ciche i mniej telepiące, ale mają jedną wielką wadę. Wadę, o której ostatnio rozważałem z moim kolegą – Krzyśkiem. Chodzi o brak możliwości otwarcia okna i wychylenia swojej tęgiej głowy. Zarzucenia nią na lewo. Na prawo. Zlustrowania otoczenia. I zrobienia fotografii.

Gdzieś, kiedyś już o tym wspominałem. Nieważne. W sednie sprawy, brak możliwości swobodnego lukania przez okno w nowych jednostkach to bardzo duża wada dla maniaków pociągowego focenia. Producenci tych wynalazków nie wzięli pod uwagę, że znajdą się jednostki w społeczeństwie, którym nie do końca pasi nowoczesność w ich jednostkach elektrycznych… Sprawa jest pod napięciem ponad 3000 woltów i nie widać optymistycznego jej rozwiązania. Zatem pozostaje korzystać z dobrodziejstwa wystawielnictwa łbów z POLREGIO, póki jeszcze klekoczą się po torowiskach. ;))

Mój serwer mózgowy w tym momencie przypomniał sobie jeszcze o wagonach piętrowych! Jasny gwint! To był kult i szajba! Gdyby chociaż raz puścili takiego eksponata na trasę i pozwolili popstrykać z dołu i góry. Kto jeszcze pamięta piętrowe wagony, łapka w górę! Wczoraj na Dworcu Głównym we Wrocławiu przyczepili do pociągu pośpiesznego jeden taki wagon. Gapiłem się na niego, jak na super-atrakcyjną konduktorkę (moja lepsza połówka – tego proszę nie czytać ;)).

Skąd oni go wytrzasnęli? Brudny i zapyziały niemiłosiernie, ale jaki sentyment budzi się w człowieku. Kurka wodna, jak czyta to ktoś z PKP to niech “zamejluje” do mnie i napisze, kiedy i na jakie trasy wypuszczają piętrusy. Przejechałbym się takim bez zastanowienia! Szampan i dobre ciasto z mojej strony GWARANTOWANE!!! A i słój grzybów suszonych dorzucę! ;)) Piszę poważnie, a na dowód są te zdania. No a jeszcze jakby piętrus jechał przez Bukowinę… Byłbym w pociąg-wzięty! ;))

A teraz z innej beczki. Na wstępie było o początkach lokomotyw i zespołów elektrycznych. Wiemy kto i kiedy je wynalazł itp., itd. Mnie interesuje inny aspekt pociągów. Bardziej filozoficzny. Człowiek wynalazł lokomotywę, wagony i różne zespoły elektryczne. Powstało wiele serii, hybryd, kombinacji i rodzajów pojazdów szynowych. Różne też jest ich nazewnictwo. O jednym jednak nie za wiele się pisze. Człowiek – tworząc potężną maszynę – chociaż martwą (w tym sensie, że bez duszy) to jednak coś jej przekazuje od siebie.

Nie chodzi o śrubki, podzespoły, silniki, pantografy, szyny, podkłady, światła, wagony i wszystko to, z czego zbudowany jest pociąg i co jest niezbędne do tego żeby jechał. Człowiek daje mu swoją energię i część ludzkiego charakteru. Zapytasz: – Paweł, co dzisiaj piłeś? Albo… chyba jesteś zmęczony bo coś ci się plącze. Otóż nie. Ze mną jest wszystko w porządku. Trunku nie wypiłem, a i sen poprzedniej nocy był długi i głęboki. ;)) Pociągi można porównać do ludzi i w moim krótkim wywodzie, spróbuję to udowodnić.

Jak różni ludzie wokół nas się kręcą i jak odmienne są ich charaktery, wie każdy. Tak jest też pociągami. Są zadziwiająco podobne do nas. Pociągi pośpieszne gnają, aż iskry spod kół i na sieci skwierczą. Czyż nie masz wśród swoich znajomych takich ludzi, którzy wiecznie gdzieś pędzą? Są zabiegani na maksa i robią sto pięćdziesiąt rzeczy na raz. Nie chodzą, tylko biegną lub truchtają. I wiecznie nie mają czasu bo… się śpieszą. Szybcy ludzi są jak pociągi pośpieszne. “Po torze, po torze, po torze. Przez góry, przez pola i las, by zdążyć na czas”, którego i tak zawsze brak.

Przeciwieństwem pociągów pośpiesznych i szybkich ludzi są pociągi towarowe. Wloką się niemiłosiernie, stają prawie pod każdym semaforem. Sapią i dyszą. Po co się śpieszyć? Świat się nie zawali, a i tak dojadą do celu. Ludzie flegmatyczni, spokojni, robiący wszystko pomału, bez pośpiechu to właśnie takie pociągi towarowe. Coś, co mogą zrobić w godzinę, załatwiają w tydzień. Mają gdzieś terminy i konieczność wykonania pilnego zadania. Powiadają: “jakoś to będzie” lub “nie z takich opresji się wychodziło”. ;))

Lwia część społeczeństwa to pociągi osobowe. Czasami jadą pewnie i rozważnie, czasami rzucają się na prawo i lewo, są przeładowane obowiązkami, tak jak pociągi osobowe są często przeładowane ludźmi. Jedne pociągi osobowe są czyste i prawe, inne śmierdzące i odrażające. I ludzie “osobowi” tacy bywają. Jedni prowadzą normalne życie, zakładają rodziny, pracują, rozwijają się oraz integrują ze społeczeństwem.

Innym odbija palma, zaczynają pić, ćpać, schodzić na drogę przestępstw i kompletnego rozbicia emocjonalnego. Staczają się, jak oderwane wagony od lokomotywy na wzniesieniu. Żeby było “ciekawiej”, widzą winę we wszystkich wokół i oczywiście w politykach. A tak naprawdę sami sobie zawdzięczają taki los. Są też wyjątki, które nie potrafią poradzić sobie z przeżytą traumą, która może wynikać z tysiąca przyczyn. Czy jest coś, co łączy wszystkich pośpiesznych, towarowych i osobowych ludzi?

Jest. To najgorszy stan zarówno dla ludzi, jak i dla pociągu. Może dopaść każdego, bez względu na dotychczasowe życie. To wykolejenie. Pociąg wykolejony nie nadaje się do użytku. Trzeba go naprawić aby z powrotem mógł jechać. Z ludźmi jest podobnie. Mamy w społeczeństwie wykolejeńców, ale dla nich istnieje jeszcze szansa naprawy. Mogą to być np. alkoholicy, którzy po 20. latach choroby alkoholowej zerwali z nałogiem i pozbierali się. Albo recydywiści, którzy po odbyciu kary, na zawsze zerwali z wchodzenia w konflikt z prawem.

Ale jest też najgorszy typ pociągów, którym może stać się zarówno PENDOLINO, PESA, OSOBÓWKA lub TOWARNIAK. To degeneraci, czyli mówiąc dosadnie – pociąg tak wykolejony, że nadaje się tylko na złom i przetopienie. I takich degeneratów mamy w społeczeństwie. Wykoleili się na tyle, że nie ma, a przynajmniej nie widać jakichkolwiek szans na ich naprawę. Prędzej umrą, zginą lub popełnią samobójstwo niż podejmą decyzję o rozpoczęciu żmudnej naprawy.

Czy jeszcze masz wątpliwość o braku podobieństw pociągów do ludzi? Człowiek stworzył pociąg i wszczepił w niego cząstkę siebie. Nie ważne, że to zimna, ciężka i ogromna maszyna. Podlega takim samym prawom jak my. Ma też odmienny temperament, liczne odmiany, hybrydy i rodzaje. Czyż wśród ludzi nie jest podobnie. Chociaż nasze organizmy są bardzo podobnie zbudowane i działają na takich samych zasadach, charaktery nasze i osobowości różnią się diametralnie.

Po przeczytaniu tych zdań, zastanów się, którym pociągiem jesteś (jedziesz), a którym chciałbyś się stać? Idealny stan to poukładany i zrównoważony pociąg osobowy o silnej osobowości, własnym zdaniu, nie dający się wodorowej bombie propagandy telewizyjnej, radiowej i internetowej, wszechobecnej głupocie i umiejący odróżnić złoto od złomu. Na to trzeba pracować. Non stop. Nie poddawać się. Robić swoje. Mieć ogromny dystans do siebie i otoczenia. Wchodzić w zakręt nie za szybko, ale pewnie i zdecydowanie.

Nie ważny jest cel podróży a droga do niego prowadząca. Życzę Ci aby była ona bardzo długa, ale prosta i pewna. Przeszkody traktuj jak wyzwania. Ze wszelkich, niekorzystnych sytuacji wyciągaj wnioski i nie popełniaj tych samych błędów. Ucz się. Aż do końca, do osiągnięcia celu. Wykoleić się jest łatwo. Znacznie trudniej naprawić i wrócić na prostą. Miej to zawsze na uwadze, kiedy poczujesz, że coś się na Twojej drodze “telepie”. Jedź w średnim tempie. Nie przyśpieszaj i nie zwalniaj. Bądź kompletnie upierdliwy w swoim postanowieniu do osiągnięcia celu. POWODZENIA! ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • krzysiek z lasu //06 gru 2017

    Paweł, … “Pociąg do Lasu” To jest TO!
    Pozdrawiam 😉

    • Paweł Lenart //11 gru 2017

      W pociągu, pociąg do lasu jest jeszcze większy. 😉

  • wojek //09 gru 2017

    Witaj Paweł:)
    Gratuluję pomysłu:) Ileż to już w życiu widziałem wraków, wykolejonych wraków, którzy kiedyś pędzili po swoich torach przez życie. Niestety alkohol, hazard zrobiły swoje i gdzież oni są… A pamiętam doskonale ich dziarskie opowieści typu co mi tam wszystko mogę. Czy tak?
    Serdecznie pozdrawiam:)

    • Paweł Lenart //11 gru 2017

      Witaj Wojtku.
      Dzięki za uznanie. 😉 Także znałem i znam takich ludzi. Część z nich już nie żyje, część się mocno wykoleiła. Kiedyś zachowywali się tak, jakby wszystkie rozumy pozjadali i byli wszechwiedzący…

  • wojek //11 gru 2017

    Witaj
    Paweł kolejny bardzo poważny problem. Póki co nie będę rozwijał tego tematu, ale chyba napiszę na ten temat kilka zdań o ile nie będziesz miał nic przeciwko temu:)
    Pozdrawiam serdecznie.

    • Paweł Lenart //12 gru 2017

      Wojtku – Twoje komentarze, spostrzeżenia i myśli są tu zawsze mile widziane. Bez wątpienia – pisz. 😉