facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 30 paź, 2018
- 2 komentarze
Jesienny spacer dendrologiczny po Parku Szczytnickim z Robertem Sobolewskim.

To był wspaniały, jesienny spacer wśród wyjątkowych i często rzadkich gatunków drzew i krzewów ;))

Jesienny spacer dendrologiczny po Parku Szczytnickim z Robertem Sobolewskim

W ostatnią sobotę października, po raz kolejny w tym roku, miałem zaszczyt wziąć udział w spacerze dendrologicznym, poprowadzonym przez wybitnego dendrologa i pasjonata drzew – Roberta Sobolewskiego, zorganizowany przez Stowarzyszenie Miasto Drzew z Wrocławia, którego liderką jest Ola Zienkiewicz.

Stowarzyszenie w ramach tzw. Mikrograntów, realizuje obecnie cykl wydarzeń “Jesień z Drzewami”, którego jedną z odsłon był spacer dendrologiczny po Parku Szczytnickim i pokazanie jesiennych barw drzew i krzewów.

Spacer został dokładnie zaplanowany. Wszyscy uczestnicy dostali plan spaceru z pięknie przygotowaną przez Roberta prezentacją z nazwą polską i łacińską roślin, które mieliśmy obejrzeć. To bardzo ułatwiało oznaczanie, fotografowanie i rozpoznawanie bogactwa dendrologicznego parku.

Spacer obejmował tereny: dawnego Szkolnego Ogrodu Botanicznego oraz Gaju Göpperta, wyróżniające się unikalną i bogatą kolekcją historycznie cennych drzew. Czyli była to ta część parku, którą Robert zaprezentował podczas zimowego spaceru na temat rozpoznawania drzew w stanie bezlistnym. Tym bardziej byłem ciekawy, jak te wspaniałe drzewa i krzewy prezentują się w szacie jesiennej.

Na miejscu zjawiłem się około 40. minut wcześniej ponieważ chciałem jeszcze obejrzeć m.in. unikatową alejkę cisową, której początek znajduje się przy skrzyżowaniu parkowych uliczek – Dembowskiego i Kopernika. “Złapałem” też w obiektyw dywan magnoliowych liści.

Cisowa alejka to jedna z perełek dendroflory parku, w której ukrytych jest kilka ciekawych drzew, m.in. jesion wyniosły, miłorząb dwuklapowy czy daglezja zielona. Jednak to cisy są w niej największą atrakcją i mocnym punktem podczas podziwiania parkowej przyrody.

Kilka minut po godzinie 10. z rana Ola z Robertem rozpoczęli uroczysty spacer na który przybyło kilkadziesiąt osób. Można śmiało napisać, że frekwencja dopisała. Robert to sprawdzona dendro-marka i człowiek wspaniale opowiadający o drzewach. Świetnie też tłumaczy, jak odróżniać poszczególne gatunki, co często wymaga naprawdę sporej wiedzy i spostrzegawczości.

Pierwszym gatunkiem był mój kultowy egzot, czyli tulipanowiec amerykański (Liriodendron tulipifera). W Parku Szczytnickim rośnie kilka okazów tego gatunku, które podczas nabierania jesiennych kolorów wyglądają po prostu nieziemsko.

Udało mi się znaleźć wyjątkowo okazały liść z długopędu o przepięknie pomarańczowo-czerwonym wybarwieniu. Pochodził on z tego młodego okazu. Warto zwrócić na charakterystyczną korę tulipanowca, która jest nie mniej intrygująca niż pokrój i wygląd całego drzewa.

Robert tradycyjnie miał ze sobą dendrologiczny, przenośny zestaw edukacyjny w postaci żołędzi, liści, orzechów i innych materiałów. Uczestnicy spaceru z zainteresowaniem oglądali materiały, fotografowali je i porównywali. Szkoda, że dzieci w szkołach nie mają takich lekcji z przyrody.

Błotnia leśna (Nyssa salvatica) nabrała przepięknych, żółto-pomarańczowo-czerwonawych kolorów. To gatunek z rodziny dereniowatych – niezwykle ozdobnych i cennych roślin.

Mimo niewielkich rozmiarów, błotnia w jesiennej odsłonie, prezentuje się okazale. Robert – poza pokazaniem i omówieniem drzew i krzewów będących na wykazie, chętnie opowiadał też o innych, rosnących w pobliżu lub obok omawianych gatunków. Dzięki temu, spacer był jeszcze bardziej urozmaicony i wartościowy.

Kolejna perełka na spacerze to magnolia drzewiasta (Magnolia acuminata). Jest to także jeden z cenniejszych okazów tego gatunku we Wrocławiu. Niestety, magnolia postanowiła się już ogołocić z liści przed naszą wycieczką. Za to pięknie prezentuje się pień i konary magnolio-drzewiastego golasa. ;))

Tutaj dla porównania zamieściłem zdjęcia liści magnolii, która rośnie przy alejce cisowej o której wspomniałem nieco wyżej. Zarówno pospolite magnolie, jak i magnolia drzewiasta to wspaniałe rośliny dekoracyjne, idealnie nadające się do kompozycji założeń parkowych.

Platan zachodni (Platanus occidentalis). Nie było go na wykazie, ale nie sposób nie zwrócić uwagi na to wspaniałe drzewo. Rosnący w dobrze wyeksponowanym miejscu, wykształcił krótki pień i regularną, pięknie rozłożystą koronę.

Na jednym z platanowych zdjęć uchwyciłem Olę, dzięki czemu mamy porównanie wielkości drzewa do człowieka, które jest jeszcze młode i małe jak na ten gatunek. Jak natura pozwoli, wyrośnie z niego ogromne platanisko. ;))

Nie wszystkie gatunki widniejące na wykazie udało mi się dobrze sfotografować, ale ich liście można zobaczyć na prezentacji przygotowanej przez Roberta.

Orzesznik siedmiolistkowy (Pterocaya fraxinifolia) to kolejne, piękne drzewo o charakterystycznie łuszczącej się korze, postrzępionej z odstającymi, wąskimi pasmami. Jedną z ciekawostek jest to, że jego liście są często największe w porównaniu z innymi orzesznikami, złożone z 7 (5 lub 9) grubych, twardych listków do 35 cm.

Wiosna w październiku. Tak można śmiało powiedzieć o kolejnym okazie, którym był oczar wirginijski (Hamamelis virginiata). Kwitnie w październiku. Jest to gatunek krzewu lub drzewa z rodziny oczarowatych. Pochodzi ze wschodnich stanów USA i z Kanady. Jak przystało na oczara – oczarował nas szatą wiosenną w środku jesieni. ;))

Oczar ma też ciekawe liście. Blaszka liściowa jest szeroko jajowata lub odwrotnie jajowata. Nasada jest skośna i asymetryczna, a szczyt ostry, bądź rzadziej tępy. Brzegi blaszki są grubo karbowane bądź ząbkowane. Unerwienie jest pierzaste i wyraźne na powierzchni dolnej.

Następna roślina to głogownik kosmaty (Photina villosa), który przybrał przepiękne, jesienne barwy. Należy do rodziny różowatych, reprezentujących – według niektórych ujęć taksonomicznych ok. 60 gatunków występujących w Himalajach oraz w południowo-wschodniej i wschodniej Azji.

Głogowniki to drzewa i krzewy o liściach zimozielonych lub sezonowych. Ulistnienie naprzemianległe, kwiaty przeważnie białe. Owoc w postaci czerwonego lub niebieskiego pestkowaca.

Pędy głogownika niezwykle prezentowały się na tle ciemnego, zasnutego ołowianymi chmurami nieba, z których “straszyło” deszczem i możliwością skrócenia spaceru. Na szczęście spacer odbył się bez przeszkód.

Dąb błotny (Quercus palustris). Bardzo ciekawy gatunek drzewa liściastego z rodziny bukowatych występujący naturalnie w północno-wschodniej i centralnej części Ameryki Północnej. W Europie spotykany w parkach i ogrodach.

Na zdjęciu powyżej porównanie orzechów (żołędzi) dębu czerwonego (ten większy) i dębu błotnego (ten mniejszy). Duże skupisko dębów błotnych we Wrocławiu występuje m.in. w Parku Wschodnim.

Morwa czarna (Morus nigra) to gatunek drzewa z rodziny morwowatych (Moraceae). Rodzimy obszar występowania obejmuje część Europy oraz Azji (Afganistan, Iran, Kazachstan, Pakistan. Uprawiana w Europie południowej oraz w Ameryce Północnej w regionach o łagodnym klimacie.

W Polsce praktycznie nie występuje, zatem okazy z Parku Szczytnickiego to kolejne, bardzo cenne osobliwości dendroflory. Ponieważ niektóre odmiany uprawianej i dziczejącej morwy białej mają po dojrzeniu fioletowo-czarne owocostany – często są mylnie uznawane za morwę czarną.

Warto zwrócić uwagę na charakterystyczną, pomarańczowożółtą korę morwy czarnej z zygzakowatymi, łuszczącymi się wypukłościami i jasnymi guzkowatymi płytkami. Na pniu często też występują liczne narośle.

Robert jako architekt krajobrazu, opowiadał też, jak nieprawidłowo wygląda sadzenie gatunków, które zaburzają pierwotne założenie kompozycji parkowej. To niestety często spotykana niefrasobliwość. Sadzenie drzew i krzewów jest jak najbardziej w porządku, ale jeżeli chcemy zachować historyczną wartość kompozycyjną założenia, należy zrobić kwerendę i dosadzać gatunki według tego założenia.

Pięknie wybarwione liście klona tatarskiego (Acer tataricum), po lewej stronie jeszcze na pędach, po prawej już na ziemi, wśród liści innych gatunków.

Klon tatarski występuje naturalnie w centralnej i południowo-wschodniej Europie oraz w południowo-zachodniej Azji. Można go spotkać od wschodniej Austrii, poprzez południowo-zachodnią Rosję, po Kaukaz i południową Turcję. Jest niewysoki, ale “rozpycha” się i dlatego potrzebuje dużo przestrzeni.

Jego dosyć egzotycznie wyglądające konary i gałęzie, w stanie bezlistnym, prezentują się nieco tajemniczo i pobudzają wyobraźnię. ;))

Jedna z najpiękniej – według mnie – prezentujących się roślin podczas spaceru to wspaniała parocja perska (Parrotia persica), która też jako jedna z pierwszych kwitnie na wiosnę. Na lutowym spacerze była już pokryta czerwonymi kwiatami. 

Parkowe parocje rosną tuż przy oczku wodnym i wybarwiają się nieregularnie. Część nasłoneczniona, od strony wody ma już jesienne barwy, podczas gdy część zacieniona przyciąga żywo-zielonymi kolorami.

Całość mieni się jaskrawymi odcieniami z dominacją zielonego i czerwonego, tworząc wspaniały, jesienny klimat. Parocja wygląda też ciekawie w lustrze wody. ;))

Dla porównania wybrałem intensywnie czerwony liść i położyłem go na jeszcze zielonych liściach wybranego pędu rośliny. Nie sposób nie zachwycić się nad malarską, genialną sztuką przyrody. ;))

W trakcie spaceru rozgorzała dyskusja między innymi nad bluszczem i jego wpływem na drzewa, na temat gradacji bukszpanu przez ćmę bukszpanową, a także o tegorocznej suszy podczas której zauważono zjawisko samorzutnego zrzucania konarów przez niektóre dęby.

Generalnie skutki tegorocznej suszy, będą najbardziej widoczne w przyszłym roku i – być może – jeszcze w następnym. Wiele wrocławskich drzew i innych roślin kończy ten sezon wegetacyjny w stanie mocno osłabionym. Tylko mokra wiosna oraz łagodna pogoda mogą wzmocnić ich nadwyrężone organizmy.

Bluszcz – zarówno ten rosnący na ziemi, jak i pnący się po drzewie, zawsze przyciąga moją uwagę. Poza tym to siedlisko wielu organizmów i drobnych zwierząt. Drzewa pokryte bluszczem prezentują się nadzwyczaj malowniczo. Tutaj bluszcz wspina się po dębie szypułkowym.

Kolejne, bardzo ciekawe i niezwykłe drzewo. Dąb wierzbolistny (Quercus phellos). Parkowy okaz to jeszcze młodziak, ale potrafi on dorosnąć nawet do 30. metrów wysokości.

To także gatunek północno-amerykański. Był też jednym z piękniej wybarwionych okazów podczas sobotniego spaceru. Blaszka liściowa ma kształt od równowąskiego do eliptycznego. Mierzy 5–12 cm długości oraz 1–2,5 cm szerokości, jest całobrzega, ma ostrokątną nasadę i ostry wierzchołek. Ogonek liściowy jest nagi i ma 2–4 mm długości.

W między czasie uchwyciłem do aparatu młodego dęba błotnego w odmianie kolumnowej (chyba), a Robert zaprezentował głóg śliwolistny ‘Splendens’ (Crataegus prunifolia ‘Splendens’).

Spacer toczył się dendrologicznym chodem, a kolejna osobliwość to brzostownica japońska (Zelkova serrata) – gatunek z rodziny wiązowatych. Pochodzi z Dalekiego Wschodu (Japonia, Korea, wschodnie Chiny) i ma charakterystyczne, pojedyncze, owalne, zaostrzone i piłkowane liście.

Stary, poczciwy kłęk amerykański (Gymnocladus dioica) z rodziny bobowatych. Większość jego liści już opadała, podobnie jak dosyć okazałe strąki.

Po kłęku przyszedł czas na podziwianie orzechowatych, których niewielkie skupisko na parkowej polanie reprezentują trzy gatunki: orzesznik pięciolistkowy (Carya ovata), orzesznik gorzki (Carya cordiformis) i skrzydłorzech kaukaski (Pterocarya fraxinifolia).

Świetnie prezentuje się spękana kora skrzydłorzecha kaukaskiego o licznych fałdach, wgłębieniach i zgrubieniach.

W jego korze wypatrzyłem też orzecha, który – być może – został umiejscowiony tam przez jakiegoś ptaka. Kora orzesznika pięciolistkowego wygląda zupełnie inaczej i także bardzo ciekawie.

Ma ona barwę jasnoszarą. Łuszcząca się wąskimi pasmami, które odstają od pnia. Przypuszcza się, że ma służyć odstraszaniu wiewiórek, które żywią się owocami tego gatunku.

Jeżeli mielibyśmy ogłosić zwycięzcę dendrologicznego spaceru w kategorii najpiękniejszej szaty jesiennej to bezapelacyjnie, tytuł ten należy się orzesznikowi gorzkiemu.

Całe drzewo, równomiernie wybarwiło się na przepiękny, złocisto-żółto-pomarańczowy kolor, który wprawiał w zachwyt zarówno prowadzącego, jak i uczestników spaceru.

Orzesznik gorzki występuje naturalnie w Ameryce Północnej – od prowincji Quebec w Kanadzie po wschodni Teksas w Stanach Zjednoczonych, jest najpowszechniejszym orzesznikiem w Kanadzie i Stanach Zjednoczonych, a szczególnie na ich środkowym zachodzie.

Takim widokom musiałem poświęcić więcej zdjęć, jak i miejsca w tej relacji. Warto podnieść, że zdjęcia są zrobione podczas całkowitego zachmurzenia. W pełnym słońcu, orzesznik prezentowałby się jeszcze bardziej malowniczo.

Orzesznik gorzki jest drzewem dorastającym do 30 metrów wysokości, ale notowane są okazy, które osiągają w sprzyjających warunkach nawet 47 metrów wysokości.

Dywan niezwykłych liści, przypominających swoim kształtem liście klonów, a wśród nich owocostany wyglądające jak kolczaste kulki na długiej szypule. To musiał być on – cudny ambrowiec amerykański (Liquidambar styraciflua). 

Podziwialiśmy dwa okazy – starszy, który jeszcze nie przebarwił się na czerwono i młodszy, który – z uwagi na słoneczną ekspozycję – nabrał mocnych, jesiennych rumieńców.

Ciekawostką jest fakt, że pędy, pączki i liście ambrowca po skaleczeniu wydzielają przyjemny, balsamiczny aromat. Można też spotkać określenia tego gatunku jako ambrowiec balsamiczny.

Liście ambrowca są podobne do liści klonu, tylko bardziej powcinane z piłkowanym brzegiem i ułożone są skętolegle. Blaszki liściowe mają długie ogonki liściowe. Jesienią przebarwiają się czerwono i fioletowo.

Wiązowiec zachodni (Celtis accidentalis) w swoim naturalnym środowisku osiąga duże rozmiary, w Europie uzyskuje tylko 12-18 m wysokości. Okaz rosnący w Parku Szczytnickim jest jednym z najbardziej pokręconych drzew w parku.

Pomału zmierzaliśmy do kolejnej parkowej polany, gdzie z daleka, świetnie prezentują się m.in. okazałe buki. Widać też rzadką jodłę (nie pamiętam nazwy).

Kasztan jadalny (Castanea sativa). Kiedyś gatunek występujący tylko na południe od Alp, rozpowszechniony przez Rzymian w Europie Zachodniej i Słowacji. Obecnie rozpowszechniony w basenie Morza Śródziemnego, Azji Mniejszej i na Kaukazie. 

W Polsce rosną głównie na Pomorzu Zachodnim i Dolnym Śląsku. Lokalnie występować mogą populacje zadomowione, znajdujące się poza uprawą (kenofit).

Buk pospolity (Fagus salvatica) w odmianie czerwonolistnej ‘Atropunicea’ i odmianie zwisłej ‘Pendula’. Jedne z najbardziej malowniczych, parkowych drzew.

O ile buk w odmianie zwisającej miał jeszcze przewagę szaty letniej (liście zielone)

o tyle odmiana czerwonolistna to już dominacja zaawansowanych kolorów złotej jesieni.

Jeszcze podziwiałem buki a tymczasem Robert zaczął prezentować pięknie wybarwione gatunki klonów.

Klon pospolity o niepospolitych liściach, odmiana ‘Palmatifidium’ (Acer platanoides ‘Palmatifidium’)

Jest to średniej wielkości drzewo o szerokiej i zaokrąglonej koronie i interesującym ulistnieniu. Osiąga wysokość do 15 m. Liście dłoniaste, 5-klapowe, zielone, błyszczące, głęboko powcinane, o długo zaostrzonych klapach wciętych prawie do nasady blaszki i zachodzących na siebie, jesienią żółte.

Bardzo dobrze toleruje wszystkie gleby z wyjątkiem skrajnie suchych lub podmokłych. Młode rośliny dobrze znoszą zacienienie. Drzewo odporne na niskie temperatury i warunki miejskie. Doskonałe do sadzenia w parkach, w pasach przyulicznych i zieleni osiedlowej.

Kolejne okazy dendroflory Parku Szczytnickiego pokazane i omówione przez Roberta to klon kapadocki (Acer cappadocicum) – zdjęcie u góry po prawej stronie oraz klon francuski (Acer monspessulanum).

Była jeszcze prezentacja platana klonolistnego i orzecha czarnego, którą przegapiłem przez podziwianie buków. ;))

Niezwykłe są liście klona francuskiego. Ulistnienie naprzeciwległe. Liście są drobne, trójklapowe, błyszczące. Boczne klapy są lekko rozchylone. Są całobrzegie, nie posiadają ząbków. Szerokie na 3–8 cm. Z wierzchu są ciemnozielone, natomiast od spodu sinozielone. W dotyku są skórzaste. Osadzone na długim ogonku.

Spacer przedłużył się o około 30. minut, czyli trwał mniej więcej 3,5 godziny. To był bardzo wartościowo spędzony czas, z duża dawką wiedzy dendrologicznej, którą Robert przekazuje w precyzyjny i mistrzowski sposób. Wielkie podziękowania dla Roberta i Oli za organizację i całość logistyczno-techniczną. :)) Myślę, że każdy, kto przybył na ten świetny, jesienny spacer, wyniósł coś dla siebie i jest usatysfakcjonowany.

Nie wszystko udało mi się dobrze sfotografować, stąd pewne “luki” w relacji, szczególnie jeśli chodzi o gatunki z końca listy. Spacer pośród jesiennego piękna drzew to wspaniały relaks. Póki jeszcze jesień trwa, warto skorzystać z przebogatej oferty dendrologicznej wrocławskich parków i zanurzyć się w nich na jakichś czas. Twoja dusza będzie Ci za to wdzięczna ;))

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • krzysiek z lasu //30 paź 2018

    Cześć Paweł
    Piękna relacja i piękne zdjęcia!
    No i wielka duma że mamy we Wrocławiu taki park, ewenement nie tylko na skalę Polski!
    A tych parków mamy we Wrocławiu sporo i każdy ma swoją niesamowitą historię, i to nie tylko dendrologiczną.
    Pozdrawiam 😉

    • Paweł Lenart //02 lis 2018

      Uwielbiam parki. Każdy z nich ma niepowtarzalny klimat i w każdym można spotkać unikatowe drzewa. Park Szczytnicki to dla mnie numer jeden. Mam też do niego największy sentyment bo przesiedziałem w nim setki godzin oraz chodziłem do szkoły średniej w jego pobliżu. Kiedy byłem mały to był to główny cel spacerów z rodzicami.
      Pozdrawiam. 😉