facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 06 lip, 2022
- brak komentarzy
Dzień Jagody.

Dzień Jagody.

Sobota, 2 lipca 2022 roku. Odkąd sięgam pamięcią, w tym dniu imieniny obchodzi Jagoda. Czyli na samym początku wyprawy wiem, że dzisiaj będę świętować w lesie z tysiącami Jagód! Jak im wszystkim mam złożyć życzenia? Wejść do lasu i wykrzyczeć je co sił w gardle? A może po prostu na spokojnie wypowiedzieć kilka zdań, a leśne echo poniesie je w knieje?

Dzień zapowiada się wyśmienicie. Po upałach przyszedł przyjemny chłód. Dzięki uprzejmości znajomego, który udaje się na urlop i przejeżdża DK25, ląduję w lesie już po 4. z rana. Jednak nie wysiadam ani w Twardogórze, ani w Bukowinie, ani też w Międzyborzu. Tym razem witam lasy położone ciut dalej, w Chojniku.

Można napisać, że są one kontynuacją kultowych lasów Sycowskiego Trio, w których również można się zatracić bez opamiętania. Dawno w nich nie byłem. Obiecałem podczas inauguracji Tour De Las & Grzyb 2022, że w tym sezonie pokaże trochę innych miejsc, których jeszcze nie pokazywałem.

Plan mam ambitny. Poza zbiorami jagód, chcę przejść kawał terenu, aby pokazać różne oblicza tych lasów, które pozornie są monotonne. Jak wiadomo, im głębiej w las, tym ciekawiej i bardziej różnorodnie. Ta reguła w pełni obowiązuje w tych lasach.

WSZYSTKIEGO JAGODOWEGO

Cóż można życzyć krzewinkom borówki czarnej, pospolicie zwanych jagodami? Pomyślnej pogody, czyli dużo Słońca, deszczu, ciepła i leśnej opieki drzew. Może też jak najmniej szkodników oraz trzebieży. Reszta się ułoży. Reszta potoczy się leśnym przeznaczeniem.

Miejscami, gdzie Słońce mocno operuje, natomiast las jest rzadki, widać pierwsze symptomy niedoboru opadów. Na razie są to nieliczne stanowiska, ale wszczynają alarm, że bez deszczu “rak” suszy zacznie się szybko rozrastać. 

W lasach trwa obfitość jagód. Nie wszędzie, ale można spotkać enklawy, w których krzewinki uginają się od ilości i ciężaru owoców. Kilka takich miejsc znalazłem i skubałem setki “małych czarnych”, aby wypełnić coroczną misję jagodowych zbiorów.

Pogoda była fenomenalna. Do południa przeważało duże zachmurzenie, miejscami nawet padała delikatna orzeźwiająca mżawka. Temperatury oscylujące wokół 20 stopni C i przewaga pochmurnej aury to najlepsze warunki do zbierania jagód.

Więcej przejaśnień pojawiło się popołudniu, wtedy też temperatura poszybowała do góry, niemniej i tak było znacznie lepiej i komfortowo niż w poprzednich, dusznych i parnych dniach.

Jagody, jak co roku są podobne. ;)) Ciemno-brunatno-fioletowe i okrągłe. Zawierają w sobie wszystko to, co natura lasów wypracowywała przez wieki w drodze ewolucji i kumulacji bezcennych dla zdrowia właściwości. W tych małych owocach kryje się wielka moc!

O ich walorach zdrowotnych można księgę napisać, drugą zaś na temat zastosowania jagód w kuchni oraz ich smaku i aromacie. Są to najcenniejsze owoce leśne, ale też najbardziej wymagające, jeżeli chodzi o zbiór, chociaż można polemizować, bowiem zbieranie poziomek jest porównywalne.

Kiedy borówkowe lasy zostały podświetlone prze promienie Słońca, Święto Jagód nabrało złocisto-zielonych rumieńców. Byłem w swoim żywiole, otoczony przez lasy i dywany krzewinek po horyzont.

Kocham takie miejsca. Bez polityki, chorych ideologii, przekomarzania się ludzi nad wyższością głupich od głupszych, wiemy o co chodzi. Jedyna polityka, która mnie interesuje to polityka leśna i pytania z nią związane, np. która partia w tym sezonie wygra? Czy Spontaniczne Zgromadzenie Prawdziwków w bukach, czy Konserwatywne Zrzeszenie Czarnych Łebków w sosnach? ;))

Polityka leśna to pory roku, opady, Słońce i temperatury. Wszystko kręci się wokół nich i im podporządkowuje. I to mnie kręci najbardziej. Las to oaza, Świątynia i Najwyższa Prawda. Pod tym ostatnim pojęciem można rozumieć bardzo wiele. Każdy niech interpretuje według własnych myśli, uczuć i głosu serca.

Święto Jagód w tym roku zostało przypieczętowane fenomenalnymi zbiorami. Jednak nic samo nie przyszło (czyli nie wskoczyło do pojemników). To efekt kilkunastu godzin skubania jagód. Gdyby nie obfitość borówki i szczodrość lasu, nie byłoby takich zbiorów. Do całości należy też dodać determinację zbierającego. ;))

Zabrakło zaledwie 0,5l do wyrównania życiowego rekordu, ale nie zależało mi na tym. Spokojnie byłem w stanie to zrobić, jednak wybrałem dłuższą przerwę na leśne wojaże, ponieważ zwyciężyła chęć włóczęgi i obejrzenia części lasów.

W lasach Chojnika, którymi możemy dojść do kilku innych wsi, jest gdzie się powłóczyć. Przed 2010 rokiem odwiedzałem je częściej, później, prawie wszystkie leśne wojaże skupiały się na ukochanej Bukowinie i jej okolicach.

Przez lasy przebiega szlak kolejowy w kierunku Ostrowa Wielkopolskiego. To oczywiście fragment kultowej trasy, którą jechałem w życiu ponad 1500 razy.

BURZE TO ZA MAŁO

W ostatnich dniach nad Wzgórzami Twardogórskimi i okolicami przetaczały się burze. Z radością powitałem dosyć liczne kałuże, ale to jest kropla, już nie w morzu, a w oceanie potrzeb. Sytuacja związana z suszą jest poważniejsza.

Oto dowód. Praktycznie wszystkie strumienie wyglądają tak, jak ten ze zdjęć. Woda przestała płynąć… Jedna czy dwie burze tylko na chwilę pozwolą roślinom napić się i rozprostować więdnące pędy. Oby to nie było wstępem do jeszcze większego natężenia suszy.

ALEJA SOSEN EKOLOGICZNYCH

Czas na krótki rekonesans po osobliwościach lasów położonych w pobliżu Chojnika i Kociny. Jedną z większych atrakcji na tych terenach jest aleja sosen ekologicznych. Nazwa to została nadana przeze mnie, a więc oficjalnie nigdzie nie jest usankcjonowana.

Po obu stronach leśnej piaszczystej drogi rosną stare sosny zwyczajne, z których co najmniej kilkanaście osobników oznaczono pomarańczową farbą, malując na ich korze literę “E”. Są to drzewa wyłączone z gospodarki leśnej jako egzemplarze ekologiczne, które stanowią cenne siedlisko wielu owadów i ptaków. Na kilku sosnach (również tych bez oznaczeń) zamontowano budki dla ptaków.

Co do zasady, są one traktowane jako leśne pomniki przyrody, a więc mogą pozostać w lesie do całkowitego rozpadu i rozkładu. Na Wzgórzach Twardogórskich i w ich okolicach jest to największe znane mi skupisko sosen ekologicznych.

Drzewa wchodzące w skład alei znajdują się w różnej kondycji zdrowotnej. Spotkamy tu osobniki zdrowe i silne oraz słabe, a nawet martwe. Jak to bywa przy starszych sosnach, często są one fikuśnie powykręcane z rozczochranymi koronami. Alejka jest bardzo klimatyczna i warta uwagi.

GOSPODARKA LEŚNA

Lasy te zdominowane są przez gospodarkę leśną, dlatego znajdziemy w nich wiele śladów gospodarczej działalności leśników. Z uwagi na liche gleby (głównie piaszczyste), gatunkiem dominującym jest sosna zwyczajna. Trzebieże, składy drewna, odnowienia i inne składowe gospodarki leśnej to nieodłączny element tutejszego krajobrazu.

LEŚNE ŚCIEŻKI

Jednymi z osobliwości, które zawsze chwytają ze serce w tych lasach są liczne drogi, ścieżki, dukty i inne przesmyki, którymi można swobodnie przejść i nacieszyć oczy widokami rozciągającymi się po obu stronach. Wybrałem kilka tych, które pokazują duże zróżnicowanie i piękno tych terenów.

Rundę po ścieżkach rozpoczynam od klasycznej piaszczystej drogi w borze sosnowym, w którym runo leśne budują głównie krzewinki borówki czarnej. Możemy tu zaczerpnąć do płuc sosnowy aromat, który w lipcu jest bardzo intensywny.

Następne ścieżki to droga zarastająca trawą z obfitymi stanowiskami paproci w bardziej żyznym borze mieszanym, gdzie poza dominującą sosną, rosną również brzozy i dęby bezszypułkowe oraz alejka obsadzona dębami czerwonymi.

Drogi, które zarastają i są mniej uczęszczane w towarzystwie obfitej paproci tworzą lekko zdziczały, osobliwy klimat. Bardzo lubię nimi chodzić, chociaż trzeba uważać na kleszcze, gdyż licznie czają się w tego typu siedliskach.

Niewątpliwą ciekawostką była droga, która powstała po wyschnięciu leśnego strumienia. Można było nią przejść bez ugrzęźnięcia w błocie lub zamoczenia butów. Tak nie powinno być i to mi się nie podoba.

Jedna z leśnych głównych dróg i gęsta młodzież dendrologiczna, jeszcze przed trzebieżami oraz druga droga między sosnami i brzozami. Przydrożne alejki brzozowe to jedne z najsubtelniejszych fragmentów lasu.

Kolejne drogi prowadzące w leśną dal i w głąb przyrodniczego terytorium. Runo bogatsze z borówkami, paprociami, czeremchami i młodymi drzewkami.

Dużą, chociaż momentami niewygodną atrakcją była zarastająca droga, która w pewnym momencie skończyła się i musiałem przedzierać się przez jakieś doły mocno porośnięte trawą. Miałem się wycofać, ale zwyciężyła chęć zobaczenia co jest dalej. Na końcu czekała na mnie niespodzianka – dorodna łania, którą uwieczniłem w obiektywie. Niestety aparat złapał ostrość na źdźbłach, a nie na łani, chociaż uważam, że i tak wyszło całkiem klimatyczne zdjęcie.  

UCHWYCONE SUBTELNOŚCI

Z innych kadrów, które szczególnie wpadły mi w oko, na pewno należy wskazać na ten patriarchalnie wyglądający dąb. Długie wijące się konary oblepione mchami wykonują całą baśniową robotę. To piękny leśny Ent ukryty gdzieś głęboko w sosnowym borze. 

Czarcia miotła na sośnie i kolejny, tym razem mocno rachityczny dąb pokryty na pniu kożuchem mchów. Na dalszym palnie sosny oznaczone do zabiegów trzebieży.

Jeszcze jeden i zarazem najdorodniejszy dąb spotkany podczas wycieczki oraz drugi rosnący przy skraju drogi, ale pochylony w stronę leśnej zbiorowości.

Wrzosy jaskrawią się zielonymi barwami. W połowie sierpnia uruchomią fioletowy instynkt, rozpoczynający przygotowanie lasu na nadchodzącą jesień. Jednej paprotce jesień już zaszumiała w liściach i wybarwiła się październikowo.

KONTYNUACJA LEŚNYCH WSPANIAŁOŚCI

Lasy Chojnika wśród starej paczki wrocławskich grzybiarzy z lat 90-tych były szczególnie cenione przez specjalistów od podgrzybków i tych, którzy cenią sobie wygodne chodzenie po lasach, bez zbytniego przedzierania się przez zarośla, krzewy i trawy, chociaż i takich fragmentów tu nie brakuje, ale zawsze można je ominąć.

Dochodziliśmy do nich od strony Pawłowa, czyli tam, gdzie przebiega szlak kolejowy. Bywało też, że wędrowaliśmy od południa, czyli od Międzyborza, przechodząc częściowo przez Klonów i omijając lasami po drodze Kocinę.

Część terenów poznałem, część zmieniła się na tyle, że trudno mi odpowiedzieć na pytanie, czy już tu byłem, czy nie? Młodniki mocno wyrosły, część starych lasów została wycięta, w ich miejsce posadzono nowe pokolenie gospodarczych drzewek.

Na szczęście ciągłość lasów przetrwała, wciąż możemy tu przemierzać przez piękne, idealne do włóczęgi tereny. Każdy znajdzie coś dla siebie, chociaż uważam, że lasy te najbardziej urzekają tych, którzy szukają wygodnych dróg i niezbyt zwartych drzewostanów, przez które przechodzi się na luzie z poczuciem wygody i przestrzeni. 

Taki las to zasługa leśników, chociaż często się o tym zapomina. Wiadomo, że obecnie mamy dużą presję na leśnictwo, uważam, że w części uzasadnioną, ale nie można zapominać też o tym, że podgrzybkowe, idealne do spaceru lasy to efekt gospodarki leśnej ze wszystkimi etapami kształtowania drzewostanów.

Gdyby posadzono młody las i pozostawiono samemu sobie, to po przejściu kilku metrów mielibyśmy ochotę zawrócić. Byłoby za gęsto, ciemno, potykalibyśmy się o liczne konary i gałęzie. Las byłby dostępny tylko dla nielicznych włóczęgów, którym wszystko jedno, jeżeli chodzi o pokonywanie przeszkód.

Pomimo dominujących drzewostanów sosnowych, lasy w pobliżu Chojnika i Kociny mają wiele wymiarów. Mam nadzieję, że częściowo udało mi się je pokazać na zdjęciach. Im więcej przez nie przejdziemy, tym więcej odkryjemy.

Znajdziemy w nich między innymi takie ukryte alejki brzozowe. Z doświadczenia wiem, że to raj dla koźlarzy pomarańczowo-żółtych, czasami również kurek. Obecnie świecą pustkami z wiadomych powodów (sucho i gorąco). Pięknie prezentują się też sosny, których dolne fragmenty pni topią się w paprociach. 

Jagodowe i podgrzybkowe bory tworzą kręgosłup tych lasów. Może wrócę tu podczas jesiennego wysypu grzybów, który – zgodnie z ogólną zasadą leśnych grzybów, powinien być lepszy od poprzedniego. Wynika ona z wniosków wyciągniętych na podstawie prowadzenia wieloletnich statystyk.

Tylko czy tam na górze, w deszczowej chmurze, scenariusz grzybowy 2022 napisano po korzystnej, bardziej grzybowej stronie? Na ten moment nie wie nikt. Dopiero wrzesień i rozpoczynająca się jesień uchylą grzybowego rąbka tajemnicy.

Na razie mamy lato, które na dobre umościło się w lesie i najbliższe tygodnie upłyną pod jego panowaniem. Wkrótce rozpoczną się żniwa, dojrzeje coraz więcej owoców i warzyw, przekwitną jeżyny.

Święto Jagód w tym roku zapamiętam jako wyborną leśną ucztę od świtu do wieczora. Chociaż wyprawa była długa i dość wyczerpująca, czas planować następną i być może również w inne, jeszcze nie pokazywane na blogu rejony.

Gdzie tym razem poniesie Lenarta? Nawet on sam jeszcze nie wie, ale na pewno go gdzieś poniesie, bo inaczej go rozniesie. ;))

Tymczasem – jagodowym borem, podgrzybkowym lasem, borowikową knieją z brzozową i kozakową aleją!

DARZ GRZYB!

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.