facebooktwitteryoutube
O Blogu Aktualności Las Grzyby Pogoda Perły dendroflory Drzewa Wrocławia Wywiady Z życia wzięte Linki Współpraca Kontakt
Aktualności - 19 lip, 2017
- 2 komentarze
Tajemnice lasów Raszówki. Część 1/2. W ruinach.

Tajemnice lasów Raszówki.

Część 1/2. W ruinach.

(artykuł edytowany i zaktualizowany w dniu 25.02.2020 r.) W sobotę, 15 lipca miałem okazję zwiedzić część lasów Raszówki. Jest to spora wieś położona w województwie dolnośląskim, w powiecie lubińskim, w gminie Lubin. Pod względem liczby ludności, Raszówka zajmuje trzecie miejsce w gminie. Obecnie mieszka tam już około 1000 osób.

Do Raszówki zostałem zaproszony przez rodzinę, gdzie część tajemnic, które skrywają okoliczne i liczne lasy, pokazał mi Paweł (syn siostry mojej lepszej połówki). To ten sam gość, którego ja przeprowadziłem w maju przez część Wzgórz Twardogórskich. ;)) Początkowo mieliśmy sprawdzić lasy w innym kierunku pod kątem grzybów, ale ostateczny cel wycieczki padł na tzw. Bazę Paliwową.

Idąc po drodze, można obejrzeć taki “kwiatek”: Samodzielna Placówka ORMO w Raszówce. Aż dziw człowieka bierze, że zachowały się takie tabliczki, kojarzące się bardzo źle. Z punktu widzenia pamięci i historii może być. Gorzej z tymi, którzy na własnej skórze doświadczyli działalności ORMO.

Nie dywagując, tabliczka stanowi teraz, może nie atrakcję, ale ciekawostkę turystyczną. Tradycyjnie, będąc w nowym miejscu, rozglądam się za sędziwym drzewostanem. W oko “wpadła” mi m.in. wysoka lipa rosnąca w pobliżu jakiegoś gospodarstwa.

Natomiast w bliskim sąsiedztwie uroczej, chociaż mocno zaniedbanej stacji kolejowej w Raszówce rosną dwa, przepiękne okazy klonów jaworów. Jeden z nich to na pewno okaz wielopniowy. Patrząc na ich wygląd i grubość pnia, spokojnie można oszacować, że ich wiek grubo przekracza 120 lat.

Drzewa te cieszą się bardzo dobrym stanem zdrowotnym. Nie widać żadnych grzybów, wypróchnień, ubytków w koronie. Jak dla mnie to egzemplarze, zdecydowanie zasługujące na ochronę pomnikową. (edycja w dniu 25.02.2020 r.) Drzewa zostały już wycięte, ponieważ “planowały” zamach na pociąg. ;((

Przy stacji, poza okazałymi jaworami, można odnaleźć też zrujnowaną i okradzioną z mechanizmu pompującego pompę. Zardzewiałą i zapomnianą. Przez Raszówkę, przejeżdżają obecnie tylko pociągi towarowe, ale ponoć za dwa lata mają wyremontować stację i przywrócić również kolejowy transport osobowy. Obecnie tak jest.

Sama stacja kolejowa ze swoimi mniejszymi/większymi atrakcjami to był przysłowiowy pikuś do tego, co się skrywa za stacją na terenie lasów.

Tuż przed II-gą Wojną Światową na potrzeby Wehrmachtu w lesie w odległości około 500 m od stacji kolejowej Verderheide (obecna Raszówka), Niemcy zlokalizowali na powierzchni około 24 ha bazę paliwową i zaplecze magazynowe części zapasowych do samolotów i innego sprzętu wojskowego, do których doprowadzona została bocznica kolejowa. Paliwo było magazynowane w zbiornikach napowietrznych o pojemności 60 tys. litrów (12 sztuk).

Obiekty magazynowe wielokondygnacyjne z częścią podziemną i naziemną były wyposażone w rampy za i wyładowcze oraz w windy. Budowa tych obiektów była prowadzona również podczas wojny. Po wojnie obiekty wraz z zapleczem mieszkaniowym odległym około 1 km od bazy przejęli Rosjanie.

Baza paliwowa zostaje rozbudowana na powierzchni 65 ha. Na powiększonej powierzchni zlokalizowano zbiorniki podziemne (cysterny) o różnej pojemności w liczbie 635 sztuk. Zastają wybudowane nowe obiekty kubaturowe, głównie garażowe i warsztatowe oraz sieciowe (rurociągi).

W 1956 roku część obiektów mieszkaniowych (poza bazą) zostaje przekazana stronie Polskiej. Baza wraz z pozostałymi obiektami mieszkaniowymi użytkowana jest przez Rosjan do 1 września 1993 roku. W tym dniu na podstawie podpisanego porozumienia pomiędzy prezydentem Rosji i Polski (Jelcynem i Wałęsą) Wojska Federacji Rosyjskiej opuszczają Polskę. Wszystkie obiekty zostały przejęte przez Urząd Rejonowy w Lubinie.

Przejęty teren jest skażony związkami ropopochodnymi i wymaga wykonania stosownych zabiegów rekultywacyjnych. Brak koncepcji zagospodarowania przejętego terenu bazy paliwowej i nie wystarczający dozór sprzyja działalności dewastacyjnej tego obiektu. Ostatecznie teren bazy został sprzedany uprawnionej grupie “zabużan” jako rekompensata za mienie pozostawione za granicą na terenach nie wchodzących w skład obecnego obszaru państwa Polskiego w związku z II Wojną Światową rozpoczętą w 1939 roku.

Rabunkowa gospodarka przekazanego mienia doprowadziła do całkowitej dewastacji infrastruktury budowlanej i sieciowej tego obiektu ze względu między innymi na duże odległości zamieszkiwania właścicieli (Warszawa i okolice, Zielona Góra i inne odległe miejscowości). Zdewastowana została również część drzewostanu na terenie tej bazy.

W tej części pokazuję niektóre z licznych obiektów, które można zwiedzić na byłej Stacji Paliwowej w raszówkowym lesie. Wrażenia nieprzeciętne. Niczym wymarłe miasto, zarastające i tłamszone w zapomnieniu. Podczas ich zwiedzania należy pamiętać o zachowaniu szczególnej ostrożności.

Liczne dziury, bunkry, wyrwy i inne “atrakcje” stanowią zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia. Wpadając w kilkumetrowy dół bez wyjścia z powodu kradzieży metalowych drabinek może się źle skończyć. Nawet telefon nie pomoże bo nie ma zasięgu.

Jak to bywa w takich miejscach – przyciąga ono lokalnych ochlapusów, pijaków i amatorów taniego wina. Liczne butelki po wódce, piwie, winie, czasami szampanie stanowią wizytówkę “turystów” odwiedzających leśną bazę. W drugiej części, którą nazwałem “W szczegółach”, pokażę m. in. ogrom śmieci, które systematycznie są wyrzucane wprost do lasów. W jednym z budynków siedział młody jeleń.

Wpadałem na pomysł, aby zrobić mu zdjęcie. Paweł stanął przy jednym wejściu i zaczął klaskać, aby wypłoszyć zwierzę. Ja z gotowym aparatem stanąłem przy drugim. Pomimo obstawienia obu wejść, jelonek nie wyskoczył. Nie wiedzieliśmy, gdzie się ukrył, ale jak weszliśmy do środka, wszystko było jasne. Z tyłu było jeszcze jedno wejście. Czyli nasz jelonek uciekł wprost do lasu “od zaplecza”, robiąc nas w bambuko. ;)) “Wagary 2003” to zapewne pamięć i ślad po wagarowiczach z jakiejś szkoły.

Te zdjęcia częściowo pokazują zagrożenie, jakie czyha na ruinowych włóczęgów. To jedno z takich miejsc, gdzie można wpaść i już nie wyjść. I te wszędobylskie śmieci. Nie ma chyba tam takiego obiektu, w którym nie widać jakiś butelek, opakowań, puszek i innego, śmieciowego dziadostwa. Miejsce do kręcenia jakiś ponurych klimatów wręcz idealne. Niezła aura musi tam panować w listopadowy, całkowicie pochmurny i mglisty dzień…

Wielu obiektów z daleka nie widać. Rosnący las wraz z innym roślinami skutecznie maskują zapomniane budynki i magazyny. Wiele z nich ma ślady działalności ognia. Pewnie dla “zabawy” jakieś głupki celowo je podpalały. Teraz widać w nich i na nich liczne ślady działalności płomieni.

Chociaż celowe podpalenia są godne potępienia, trzeba przyznać, że część spalonych pomieszczeń ma obecnie jeszcze bardziej niesamowity wygląd i klimat. Piękno w brzydocie? Coś w tym jest. Turpizm architektoniczny. ;))

To kolejne, robiące spore wrażenie obiekty. Jeden zarastający lasem, drugi w mocnym stopniu spalony. Nawet drzewa, który obsiały się na dachu są kompletnie spalone i straszą swoimi kikutami. Wokół unosi się swąd spalenizny, a na ziemi widać warstwę zgliszczy.

Ciekawe, czy ci, którzy podpalali te pomieszczenia, udokumentowali swoje “dzieło” na zdjęciach? To cud, że przy takich pożarach, ogień nie stawił lasów. A te są całkiem spore.

Następne zdjęcia przedstawiają jeszcze kilka innych obiektów tego 65 hektarowego terenu oraz ich wnętrza. Chociaż stacjonowali tam Rosjanie, napisów w ich języku zachowało się bardzo mało. Nam udało się odnaleźć jeden z datą 1984 r. Częściowo jest on rozmazany i nieczytelny.

Za to nasi nadrabiają te braki licznymi malowidłami i graffiti na ścianach, które pokażę w drugiej części. Trafiliśmy też na pomieszczenie, w którym na suficie siedziało sporo motyli.

Najrozsądniejszy chyba napis, który tam widnieje to: “Tu wchodzisz na własne ryzyko”. To w zasadzie kwintesencja ostrzeżenia dla każdego, kto chce tam pospacerować. Wbrew pozorom jest to naprawdę niebezpieczne miejsce.

Dla tych, co nie czują się na tyle, aby wchodzić do poszczególnych obiektów, pozostaje najbezpieczniejsza wersja zwiedzania, czyli chodzenie wyłącznie drogami wzdłuż całego ruinowego kompleksu.

W opisie historii Rosyjskiej Bazy Paliwowej wykorzystałem materiał, który widnieje na tej stronie: https://www.raszowka.info/owsi.html

Reszta to moje opracowanie i spostrzeżenia.

Podziel się na:
  • Facebook
  • Google Bookmarks
  • Twitter
  • Blip
  • Blogger.com
  • Drukuj
  • email

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

  • krzysiek z lasu //19 lip 2017

    Niesamowite pomniki historii…

    • Paweł Lenart //21 lip 2017

      I to bardzo trudnej, często przykrej, trudnej i tajemniczej historii…